Niemcy przyzwyczaiły nas do tego, że ich zobowiązania i deklaracje dotyczące zbrojeń po prostu lekceważyliśmy. Tym razem bym tego nie robił. Zgadzam się z przestrogami wystosowywanymi przez Mateusza Morawieckiego. Odrzucanie pamięci historycznej i narodowej byłoby tu ogromnym błędem.
Te pamięci powinny być zakotwiczone na stałe. Strateg nie patrzy z perspektywy kilku lat, a 10 lub 20. A co widać w takiej perspektywie? Możliwość osłabienia potencjału amerykańskiego w Europie, który Niemcy będą uzupełniać, zmierzając do dominacji w Europie. Relacje Niemiec z Rosją, a także ich pokojowa koegzystencja z Polską czy Francją były na przestrzeni historycznej przeplatane okresami dążeń imperialistycznych i podboju, często połączonych z taktyczną kooperacją z Rosją, i nie widzę powodu, dla którego ten schemat nie mógłby się powtórzyć.
Co powinno być odpowiedzią? Po pierwsze, Polska powinna w ogóle mieć strategię bezpieczeństwa narodowego, bo jej nie ma. Rządy się zmieniają, zmienia się polityka, a wytyczne strategiczne, zagrożenia i szanse na sojusze są przecież dużo bardziej rozciągnięte w czasie niż jedna lub dwie kadencje tej czy innej partii.
Inaczej będziemy wciągani w niemieckie projekty. Jeśli będziemy kupować i obsługiwać tylko niemiecki sprzęt, wpiszemy się w niemieckie cele strategiczne, bo własnych nie mamy, to sami stracimy suwerenność. Nie potrzeba do tego będzie żadnego podboju.
Odpowiedzią powinno być jasne wytyczenie celów i ścieżki do ich osiągania. Na pewno na niej powinna leżeć ściślejsza współpraca z krajami skandynawskimi, bałtyckimi, a także zabiegi o to, by USA nie wycofywały się z Europy.
