Dlaczego afera KPO tak mocno uderza w Tuska

Dlaczego afera KPO tak mocno uderza w Tuska

blank

Polacy są zmęczeni nieudolnym rządem i bezsensem rządzenia. Mają dość PR-owskich zagrywek, szukania wroga, prymitywnych zaczepek, kampanii nienawiści i nieudolności. Dlatego sprawa jachtów, ekspresów do kawy oraz maszynek do lodów zdaje się pogrążać rządzącą ekipę.

Rok, a pewnie nawet pół roku temu sprawa błędnego wydatkowania pieniędzy z KPO rozpłynęłaby się w medialnej papce. Platformie Obywatelskiej i rządowi nie zaszkodziła szczególnie opisywana w Internecie sprawa wyłudzeń ogromnych sum przez Romana Giertycha ze spółki Polnord czy prób manipulowania przez niego opinią publiczną. Media nie chciały drążyć opisanej przez Wirtualną Polskę i Republikę kwestię nielegalnego finansowania kampanii wyborczej Rafała Trzaskowskiego. Jak od tarczy odbijały się kolejne newsy o zwijanych inwestycjach przez obecny rząd czy sowitych nagrodach do partyjnych funkcjonariuszy.

Rządowy statek płynął dalej, a do burt nic się nie przyklejało. Co prawda notowania Tuska i jego ministrów stale spadały, ale nie wynikało to z ujawnianych afer, ale raczej braku sprawczości ekipy.

Przegrane wybory

I nagle mechanizm się zaciął. To stało się jeszcze przed wyborami, gdy było jasne, że Rafałowi Trzaskowskiemu grunt się usuwa spod nóg, a główną winę za to ponosi Donald Tusk. Nieskuteczna okazała jego polityka rozliczania PiS, bo sądy wypuściły na wolność wszystkich zatrzymanych polityków i urzędników. Wyborcy mogą wybaczyć łamanie prawa, ale nie znoszą nieudaczników i ciamajdów. Z każdym dniem coraz bardziej okazywało się, że dyktatorskie zapędy lidera PO stają się groteskowe i żałosne. Donald Tusk umiał się już tylko odgrażać, że jak ten czy ów będzie fikać, to z pewnością spotka go kara. Najsurowsza z surowych oczywiście. Jednak prokuratorzy nie chcieli angażować się w polityczne awantury, a zespoły śledcze się rozpadły. Premier się nadymał, ale nikt już sobie nic z tego nie robił.

Jedyną nadzieją dla rządzącej ekipy była ucieczka do przodu. Nie w rozliczenia, ale w realizację ambitnych projektów gospodarczych. Na to jednak było już za późno. Rząd zdemobilizował urzędników, wzbudził nieufność przedsiębiorców i zraził inwestorów. Zepsuta maszyneria była nastawiona jedynie na zemstę. Dlatego gwiazdą po rekonstrukcji miał się stać sędzia Waldemar Żurek – stary wiarus walki z PiS-em, ale jednocześnie postać skompromitowana i niebudząca zaufania.

Strzał w kolanom

W takich właśnie okolicznościach wybucha afera z wydawaniem pieniędzy z KPO. Jeszcze niedawno bombę udałoby się rozbroić, pokazując, że nieprawidłowości dotyczą ułamka procenta wszystkich wydanych środków oraz przytaczając wypowiedzi przedsiębiorców rozwijających swe biznesy dzięki otrzymanym dotacjom.

W świadomości publicznej wrył się jednak obraz nadużyć: kupowania jachtów, maszynek do robienia lodów czy dotacji przyznanej klubowi dla swingersów. Nawet jeśli część z nagłośnionych przykładów rzeczywiście okażą się nadużyciami, to przecież zdecydowana większość została wydana zgodnie z prawem i trafiła do polskich firm.

W całej tej awanturze istotne jest, że ujawnione nadużycia najprawdopodobniej były elementem wojny wewnątrz koalicji. Ludzie Tuska chcieli uderzyć w minister Katarzynę Pełczyńską-Nalęcz, czyli de facto w Szymona Hołownię. Granat jednak wybuchł szefowi rządu w rękach i odium winy spadło na niego.
Wywlekanie koalicyjnych wojen na forum publiczne jest dowodem na daleko posunięty proces gnicia obecnej władzy, ale także na bardzo wysoki poziom sporu między premierem i marszałkiem Sejmu. To jeszcze bardziej paraliżuje obecną władzę.

Słaba władza obrywa mocniej

W tej sytuacji cios, jakim jest afera KPO okazuje się wyjątkowo dotkliwy. Nie wiadomo, czy powalający, ale dziś widać, że władza nie ma żadnego pomysłu na to, jak zażegnać kryzys. Zwłaszcza, że każdy dzień przynosi kolejne wątki – handel upadającymi firmami, na które można było otrzymać dotacje, przyznawanie pieniędzy członkom rodzin polityków PO oraz ich bliskich znajomych czy finansowanie firm przestępców – które świadczą o tym, że ścigając PiS politycy Platformy zapomnieli zadbać o bezpieczeństwo całego państwa.

Skandal zatacza więc coraz szersze kręgi i mocno wbija się w świadomość obywateli. Przed dekadą PO wykończyły ośmiorniczki, teraz to samo mogą zrobić jachty i maszynki do lodów.

Autor tekstu
Mariusz Staniszewski

Mariusz Staniszewski

dziennikarz, był m.in. wiceprezesem Polskiego Radia, prezesem TechFilm i wicenaczelnym Wprost, współtwórca Kanału Dobitnie i prezes Dobitnie Media.

Wyszukiwarka
Kategorie
Mariusz Staniszewski

Mariusz Staniszewski

dziennikarz, był m.in. wiceprezesem Polskiego Radia, prezesem TechFilm i wicenaczelnym Wprost, współtwórca Kanału Dobitnie i prezes Dobitnie Media.

blank
Pobierz artykuł w PDF
Czytaj więcej
blank