Rafał Ziemkiewicz w książce Jakie piękne samobójstwo podejmuje temat II Rzeczypospolitej – państwa, które mimo imponującego startu nie zdołało przetrwać próby czasu. Choć od pierwszego wydania minęło już ponad dziesięć lat, wznowienie brzmi dziś zaskakująco aktualnie. Nie dlatego, że autor odnosi się do współczesnych wydarzeń – przeciwnie, nie ma tu bezpośrednich odniesień do dzisiejszej sceny politycznej. Aktualność tej książki wynika z czegoś innego: z podobieństwa mechanizmów, które działały wtedy i które, niestety, wciąż obserwujemy dziś.
Ziemkiewicz opisuje II RP jako państwo z ambicjami mocarstwowymi, które w rzeczywistości nie miało ku nim żadnych podstaw. Scena polityczna, zdominowana przez piłsudczyków, przypomina układ zamknięty – pełen koterii, osobistych lojalności i lokalnych „księstewek”. W ocenie autora ówczesne elity nie potrafiły realistycznie ocenić potrzeb i możliwości państwa. Brakowało im nie tylko odpowiedzialności, ale i wyobraźni potrzebnej do zarządzania w świecie gwałtownych zmian.
Czy to nie brzmi znajomo?
Współczesna Polska ma na szczęście znacznie korzystniejsze położenie geopolityczne. Nie leżymy już pomiędzy dwoma totalitarnymi potęgami, które chciały nas zgnieść. Sąsiadujemy „tylko” z jednym takim państwem – dużym, agresywnym, imperialnym. I to samo w sobie wymaga od naszych elit zdolnych nie tylko do reagowania, lecz także do przewidywania. Tego rodzaju kompetencje od zawsze stanowiły naszą najsłabszą stronę – zarówno w I, II, jak i III Rzeczypospolitej. W każdej z tych epok zabrakło długofalowej wizji i zdolności racjonalnej oceny ryzyka.
Autor przypomina też o jeszcze jednym problemie – o micie, który przesłania trzeźwe spojrzenie na przeszłość. W polskiej edukacji dominuje narracja, która uczy o zdradzie sojuszników, ciosie w plecy zadanym przez ZSRR, o heroicznym oporze. Ziemkiewicz wskazuje jednak, że w dużej mierze sami ponosimy odpowiedzialność za własną tragedię. Oczywiście – sojusznicy nas zdradzili. Ale czemu w ogóle zawarliśmy sojusz z państwem takim jak Wielka Brytania, które do 1939 roku de facto nie posiadało realnych wojsk lądowych? Czemu przez całe lata trzydzieste prowadziliśmy politykę w dużej mierze przychylną działaniom Hitlera? Cios w plecy ze strony ZSRR był faktyczny, ale czy naprawdę nie mogliśmy się tego spodziewać od państwa, które od lat głosiło ideę rewolucji światowej? To trochę tak, jakby wchodzić na ring z dwoma zawodnikami i po walce oburzać się, że obaj bili naprawdę. Nasza polityka zagraniczna, kierowana przez ministra Becka, była farsą – i nie powinniśmy jej mitologizować. Nie potrafimy przyznać, że w dużej mierze to Polska sama stworzyła warunki dla własnej katastrofy.
Bez umiejętności takiego rozliczenia trudno budować dojrzałą kulturę polityczną. Jeśli kolejne pokolenia dorastają w przekonaniu, że wszystko, co nas spotyka, jest wynikiem cudzych decyzji, trudno oczekiwać, że będą zdolne do realistycznej oceny zagrożeń. Symboliczne w tym kontekście stają się słowa ministra Becka, że „w dziejach narodu nie ma nic cenniejszego niż honor” – symbolicznie ładne, lecz w praktyce zgubne dla państwa o naszym położeniu.
Jakie piękne samobójstwo nie jest książką naukową – to publicystyka, więc nie znajdziemy w niej przypisów ani aparatu źródłowego. Ale właśnie dzięki temu autor mówi językiem zrozumiałym, bez akademickiego dystansu. Jak się zdaje, to jest zaleta tej książki, gdyż dzięki niej może dotrzeć z przekazem do szerszego grona odbiorców. Jeśli naprawdę chcemy wyciągać wnioski z historii, warto się z nią zmierzyć teraz – zanim znów zapuka do naszych drzwi.
