Krajobraz po bitwie czyli kompleks śląski
No i wygrał Karol Nawrocki. Spełnił się amerykański sen, który kolejny raz został snem polskim. Już nie tylko w Ameryce można zajść od pucybuta do milionera. Po raz czwarty od uzyskanie niepodległości wygrał facet z Gdańska. Salony wyją, tylko czy sa gotowe na przyjęcie ewentualnego rozwiazania: skręcamy wybory? Pytanie czy władza uszanuje nasze zwycięstwo czy też będzie masa protestów, procesów, a na końcu może kryterium uliczne. Ale nie wychodząc przed orkiestrę postarajmy się zrozumieć, co się stało.
Po pierwsze, ludzie znowu uwierzyli, że mogą coś zmienić. I to wyborcy obydwu stron zmobilizowali się, bo uznali, że mają jakąś wizję Polski i chcą, by była ona realizowana. Bez względu na to, czy głosowali za, czy przeciw. Co ciekawe – wynik Nawrockiego, skazywanego na początku na pożarcie, mniej więcej pokrywa się z wynikiem referendum sprzed 1,5 roku. Innymi słowy – wszelkie wieści o śmierci politycznej PiS i okolicy były mocno przedwczesne. Ale chciałbym zwrócic uwagę na coś, co dotychczas nie miało miejsca. Na nieprawdopodobną aktywność społeczną naszej, tej niby smutackiej strony. Autorem zwycięstwa nie jest jego dość słaby sztab ( tu trzeba docenić Adama Bielana i zorganizowaną przez Niego wizytę u Trumpa), na pewno nie posłowie ani radni. To ZORRO, Spiderman, Batman i wolontariusze, którzy stawali na głowie, żeby wbrew lenistwu PiS-u zrobić więcej niż wydawoło się możliwe. Myślę, że te niekonwencjonalne metody działania, stworzone moim zdaniem poza sztabem, leżą u podstaw bardzo dobrego wyniku wyborczego. To było coś, co zmobilizowało ludzi nie tylko do głosowania na Nawrockiego, ale niegłosowania na Trzaskowskiego.
Ogromna rola Telewizji Republika, która stała się największym beneficjentem upadku TVP. Zorganizowanie kongresu CPAC to też wydarzenie dotychczas niespotykane. Drugim elementem było zachowanie rządzących, idiotyczne ściganie bohaterów filmowych, zatrzymanie Batmana. Dzięki temu powstały setki memów memów, które zawładnęły internetem. Ilość transparentów, wlepek z hasłem „Tylko nie Trzaskowski” i znakiem Zorro była niewiarygodna. Przy okazji nie były to materiały wyborcze w rozumieniu prawa, więc nie trzeba było na nich umieszczać żadnych opisów komitetów wyborczych. Taka super oddolna inicjatywa. Druga strona nie potrafiła znaleźć na to odpowiedzi, dopiero praktycznie w przeddzień wyborów pojawiły sie korale. I to były po obydwu stronach takie super odruchy, pokazujące, że może jednak wbrew intencjom polityków, szczególnie tych z Uśmiechem na twarzy, nie pozabijamy się nawzajem w najbliższym czasie. Zwycięstwo ma jeszcze jednego ojca sukcesu, Donalda Tuska, który dość dawno stracił swój instynkt polityczny i zachował się w Polsacie tak nieracjonalnie, że wielu niezdecydowanych się zdecydowało. Z jakiegoś powodu ten chłop się czegoś boi i ten strach premiera przesunął ich głosy na Nawrockiego. Powołując się na Murańskiego (patocelebrytę uważanego za osobę zupełnie niewiarygodnę) po prostu strona przeciwna przegrzała i już jakiekolwiek oskarżenia Nawrockiego o wszelkie możliwe bezeceństwa nie robiły na większości żadnego wrażenia.
Tyle o wynikach, ale trzeba zadać sobie pytanie o Śląsk. W województwie wynik jest całkiem niezły, około 51% dla Plastika. Prezydent Katowic Marcin Krupa kolejny raz przestrzelił poparcie kandydata, podobnie jak prezydent Sosnowca. Wynik na Śląsku zawsze był istotny i politycy o ten Śląsk się bili. Tym razem było to mniej widoczne, ale też kampania była bardzo nietypowa – nie na idee, tylko na haki, a że haków nie było na Śląsku tylko w Gdańsku, to Śląsk niewiele dowiedział się o tym, co kandydaci chcą dla niego zrobić. Tylko niech mi ktoś wytłumaczy, jak to jest możliwe, że w blisko 40-milionowym kraju prezydenci dotychczas wywodzili się z trzech miast, a kandydat z szeroko rozumianego Śląska nigdy nie przebił się do drugiej tury. Co takiego jest w Trójmieście, że zaczynając od Wałęsy, przez Kwaśniewskiego, aż do Kaczyńskiego czyli przez dwadzieścia lat prezydenci wywodzili się właśnie stamtąd? Dziś elektem został znowu człowiek z Trójmiasta. A co z kolei jest w Śląsku, że Marian Krzaklewski, żeby w ogóle dostać dwucyfrowy wynik w 2000 roku, musiał przeprowadzić się do Gdańska. Oczywiście ironizuję, ale jest to dość dziwne. Czemu tak jest, że premier ze Śląska Jerzy Buzek dobił śląski przemysł? Czy u nas nie ma polityków, którzy byliby w stanie wygenerować dobrego kandydata, może niezależnego, ponadpartyjnego, który mógłby powiedzieć: jestem Polakiem, mieszkam na Śląsku i chcę zadbać o mój region i całą Polskę i mam na to pomysł. Selekcja negatywna w obydwu partiach, ale przede wszystkim w PiS, jest potworna, a Katowice są tego najlepszym przykładem.
Kampania pokazała po raz kolejny, że politycy są tylko utrudnieniem, a wiec na Rynku w Katowicach i tłum posłów, którzy w tej kampanii nic nie zrobili, ryjących się na scenę, aby być jak najbliżej kandydata, powinien stać się znakiem firmowym śląskiej polityki. I chyba na tym muszę skończyć, bo powiem coś jeszcze bardziej DOBITNIE.
Fot: na podst: CC
