Schemat układu Tuska

Schemat układu Tuska

blank

Jeśli na chwilę obedrzeć polską politykę z emocji, okazuje się, że staliśmy się częścią globalnej wspólnoty – ale z własnym, regionalnym rysem. Wskazuje na to metodyka zastosowana w ostatnim tygodniu kampanii prezydenckiej oraz spektakularna, choć dość egzotyczna, bezpośrednia współpraca patocelebryty, premiera rządu i jednego z największych portali internetowych.

Szczegółów nie będę przypominał – mówi o nich, szczególnie o udziale mediów w całej operacji, Mariusz Staniszewski w swoim felietonie w kanale Dobitnie. Warto jednak przyjrzeć się samej metodyce, którą Donald Tusk stosuje od lat. Została ona wypracowana jeszcze przez środowiska dawnego UOP-u, do dziś odgrywające istotną rolę w tym układzie, choć już bez ważnej postaci dawnych prowokacji – nieżyjącego dziś Konstantego Miodowicza.
Ostatni tydzień kampanii i podniecony Donald Tusk, tłumaczący u Bogdana Rymanowskiego, że ma ważnego informatora – pana Murańskiego – i jeszcze ważniejszych, o których w ogóle nie może mówić, bo to „takie straszne”, przypomina skarykaturyzowaną lub zwulgaryzowaną wersję operacji z 2005 roku. Wówczas układ polityków, służb i mediów wyeliminował konkurenta Tuska w pierwszej turze wyborów prezydenckich. Gdyby nie ta operacja, rywalem Lecha Kaczyńskiego byłby prawdopodobnie Włodzimierz Cimoszewicz – a i kształt naszej sceny politycznej mógłby potoczyć się inaczej.
W telegraficznym skrócie: z mroków zaplecza służb specjalnych wyciągnięto Annę Jarucką, byłą asystentkę Cimoszewicza, która mętnie zeznawała na temat nieujawnienia w jego oświadczeniu majątkowym akcji Orlenu. Sprawę, oprócz ekipy w służbach i mediach, podkręcał Roman Giertych – wówczas wiceprzewodniczący komisji ds. afery Orlenu. Nie zwrócono wtedy należytej uwagi na tę współpracę, a przecież to i inne wspólne działania – niezależnie od późniejszego epizodu Giertycha u boku Kaczyńskiego – musiały stworzyć wspólnotę doświadczeń i wzajemnych „haków” między Tuskiem a ówczesnym liderem LPR, którym straszono całą Europę.
Efekt?
Skandal z rzekomym fałszowaniem oświadczenia majątkowego rozbił kampanię Cimoszewicza w pył. Wycofał się, choć raczej nie popełnił przestępstwa – co najwyżej błąd formalny. Zabrakło wzmianki o akcjach Orlenu, które i tak sprzedał przed złożeniem oświadczenia. Komisja śledcza, nagłówki gazet, medialna burza – wszystko to doprowadziło do politycznego końca jednego z najpoważniejszych kandydatów. W tle nieustannie krążyła sugestia romansu z „Madame Jarucką”.
Cimoszewicz, postkomunista, wycofał się z wyścigu i – być może przez tę sprawę, być może z obawy, że kolejny „pocisk” będzie jeszcze cięższy – zrezygnował z ambicji liderowania. Po latach, dla pociechy, dostał wsparcie w kampanii do europarlamentu i – jak przystało na wychowanka ZSMP i PZPR – grzecznie zaczął chodzić pod Tuskiem. Anna Jarucka została po kilku latach uznana przez sąd za fałszerkę, ale nikt już tematu nie drążył – ani prokuratura, ani, tym bardziej, przestraszony i… hm, darujmy sobie określenia z gwary więziennej… Cimoszewicz.
To aspekt lokalny – pokazujący, jak gładko w buty pozornie likwidowanej przez siebie esbecji weszła ekipa dawnych działaczy opozycji, doskonaląc przy tym jej metody. Podobne mechanizmy eliminacji lub osłabiania przeciwników stosowano wielokrotnie – wystarczy przypomnieć choćby sprawę spalenia budki przy ambasadzie rosyjskiej w 2013 roku. W areszcie wylądował działacz ONR, mimo że z nagrań wynikało, iż sprawcą była ekipa związana z Bartłomiejem Sienkiewiczem.
W tych przypadkach doskonale widać, jak funkcjonuje układ: media – polityka – służby. Dochodzi do tego oczywiście oligarchiczny biznes i eksploatowany przez niego państwowy majątek. Stąd obecność „konsultingowych” spółek zakładanych przez byłych oficerów UOP w największych spółkach Skarbu Państwa.
To rys lokalny.
Rys globalny – to model zarzutów i prowokacji przypominający identyczne działania wymierzone w prezydenta Donalda Trumpa. Weźmy pierwszy z brzegu. Sąd pierwszej instancji uznał nawet, że Trump miał zgwałcić dziennikarkę Jean Carroll w supermarkecie, na piętrze, gdzie akurat nie było obsługi, a kamery nie działały. Sędziowie i media dali wiarę jedynie zeznaniom kobiety, która opowiedziała o tym po niemal 30 latach – tuż przed wyborami prezydenckimi. Takich spraw było kilka.
Można więc powiedzieć, że mamy do czynienia z pewnego rodzaju franczyzą niszczenia ludzi – wzbogaconą o nasz lokalny koloryt i doświadczenie. Taki McDonald’s z pierogami. Tym razem jednak Tusk poszedł znacznie dalej – biorąc sprawy we własne ręce, a dziennikarze nie kryją się już specjalnie z polityczną inspiracją i współpracą. Ich tłumaczenia brzmią mętnie, a Piotr Murański – patocelebryta i główne źródło informacji Tuska – sam przyznał, że z nimi rozmawiał.
Czy tak ma wyglądać polska rzeczywistość? Czy ludzie niewygodni dla rządzącego układu polityczno-biznesowego będą eliminowani przez układ służb i mediów? Czy niszczone będą ich rodziny i reputacja?
Sprawa nie jest jednak taka prosta – i to w dużym stopniu zasługa mediów społecznościowych. Śmiem twierdzić, że reputacja twórców tej prowokacji również solidnie ucierpiała. Zapewne układ liczy na protekcję ze strony Unii Europejskiej oraz przepisy o „mowie nienawiści”, które pozwolą ograniczyć krytykę władzy i wspierających ją mediów. Do tego jednak droga jeszcze daleka.
Co nie zmienia faktu, że sytuacja nie napawa optymizmem. I tu ważna dla autora niniejszego tekstu refleksja:
Nawet jeśli to naiwne, idealistyczne myślenie – uważam, że w przyszłości, po zmianie władzy, należy z tym układem władzy, służb i mediów skończyć. I egzekwować to od polityków. Bo w tym momencie zasadne jest pytanie: czy one jeszcze w ogóle do czegokolwiek pożytecznego służą?

Autor tekstu
Wiktor Świetlik

Wiktor Świetlik

Współtwórca Kanału i mediów Dobitnie. Redaktor naczelny Dobitnie.pl. Były szef Centrum Monitoringu Wolności Prasy i radiowej Trójki, a także pełnomocnik zarządu PAP ds. walki z deziformacją. Autor 4 książek.

Wyszukiwarka
Kategorie
Wiktor Świetlik

Wiktor Świetlik

Współtwórca Kanału i mediów Dobitnie. Redaktor naczelny Dobitnie.pl. Były szef Centrum Monitoringu Wolności Prasy i radiowej Trójki, a także pełnomocnik zarządu PAP ds. walki z deziformacją. Autor 4 książek.

blank
Pobierz artykuł w PDF
Czytaj więcej
blank