Wydawałoby się, że karę nakłada się na kogoś kto zrobił coś złego. W Unii Europejskiej i dzisiejszej Polsce jest zupełnie inaczej. Karze się strategiczne gałęzie przemysłu za to, że wypełniają swoją rolę. Wystarczy, że ich działalność wiąże się z użyciem surowców kopalnych, węgla w szczególności.
– Zaczyna być jak u Stefana Kisielewskiego: nie dość, że tkwimy w brzydkim miejscu, to jeszcze próbujemy się w nim wygodnie urządzić – mówi Sławomir Wołyniec, właściciel i Prezes Zarządu EC ZAGŁĘBIE DĄBROWSKIE. Prezes jednej z kluczowych elektrociepłowni Śląska i Zagłębia w rozmowie z Wiktorem Świetlikiem mówi o systemie certyfikatów, który w teorii ma „ratować klimat”, a w praktyce rujnuje polskie ciepłownictwo, a także kto faktycznie na tym zarabia – międzynarodowi spekulanci, fundusze nieraz lokowane w krajach, w których wydobywanie i spalanie węgla idzie na całego, jak Chiny czy Rosja.
Wiele spośród dużych elektrociepłowni działa nadal tylko dlatego, że surrealistycznie i niezawinione “kary” są jeszcze niewymagalne. Sytuacja może doprowadzić część dużych polskich spółek z sektora kogeneracji do bankructwa — wysokość kar często przekracza ich roczne przychody. mówi wprost o dramatycznej sytuacji branży, która w Polsce dostarcza ciepło do ponad 50% mieszkańców, a której odpowiednika w takiej skali nie ma w całej UE.
Poruszyliśmy także kwestie tego, czy w ogóle potrzebujemy w Polsce tak rozbudowanego regulatora rynku energii, skoro w Niemczech, Francji czy Włoszech go nie ma — a tam sektor działa bez tego lepiej. Przyjrzeliśmy się też bliżej modnemu hasłu „dekarbonizacji”, które w teorii oznacza ograniczenie emisji, a faktycznie często sprowadza się do karania całych gałęzi przemysłu opartych na węglu.
Sławomir Wołyniec otwarcie mówi również o presji ideologicznej w środowisku biznesowym i medialnym, które jeszcze niedawno kneblowały krytykę Zielonego Ładu i unijnej polityki klimatycznej groźbą ostracyzmu.
Całość rozmowy tutaj…
https://www.youtube.com/watch?v=0X8z62LN1_U&feature=youtu.be
