SEPT – Subiektywny Energetyczny Przegląd Tygodnia – odc.13

SEPT – Subiektywny Energetyczny Przegląd Tygodnia – odc.13

blank

Poniedziałek – 1 września

Złe wieści płyną dla branży panelowo-wiatrakowej. Niemcy, ojczyzna rewolucji klimatycznej. Oczywiście, ojczyzna w rozumieniu takim, jak ZSRR był ojczyzną proletariatu 50 lat temu. Jak donosi Die Welt, Katherina Reiche, minister gospodarki zapowiedziała odejście od subsydiowania prywatnych (domowych) instalacji fotowoltaicznych. Wsparli ją w tym ochoczo prezes RWE, Markus Kreber i prezes E.ON, Leo Birnbaum. Oto okazało się, że cała ta stosowana od lat inżynieria finansowa może być nie tylko niesprawiedliwa(!), ale i niewydajna. Bo mała energetyka słoneczna, owszem, generuje dużo energii, ale w tych porach, kiedy akurat zapotrzebowanie jest mniejsze. A domowe systemy magazynowania energii – tu cytat jednego z ekspertów – „nie są przyjazne dla sieci”. Naprawdę! Tam jest to napisane. Tylko kto na to pozwolił?! Przecież jeszcze chwilę temu takie, skądinąd oczywiste stwierdzenia, były jak orwellowskie myślozbrodnie. Oddając się lekturze Die Welt częściej przecierałem oczy ze zdumienia, bo nie brakowało tam stwierdzeń typu „nonsens” czy „niesprawiedliwość” i prawdziwie kopernikańskich odkryć, jak to, że „prywatny operator elektrowni zawsze tłoczy energię elektryczną do sieci, gdy jest za dużo słońca i jego energia elektryczna w ogóle nie jest potrzebna (…) za to otrzymuje również cenę, która jest znacznie wyższa niż hurtowa cena energii elektrycznej”.

Nagle zauważono, że te wszystkie hojnie dotowane instalacje generują niemałe obciążenia finansowe dla operatorów sieci, a tych kosztów nikt nie rekompensuje. No bo jak ścigać właścicieli OZE, kiedy przez całe lata utrzymywano, że panele i wiatraki to samo dobro. Teraz prezes RWE mówi stop: „Jeśli elektrownia jest podłączona i w wyniku tego powstają koszty sieci i czy jest to instalacja fotowoltaiczna na dachu domu, morska farma wiatrowa czy biogazownia, musi dopłacić do kosztów budowy, tj. uczestniczyć bezpośrednio„. Bo stawianie instalacji OZE bez opamiętania m.in. bez dostępu do sieci albo w miejscach, gdzie nie warto nawet inwestować w budowę sieci to ekonomiczna katastrofa. Bo – uwaga – decyzje muszą być „racjonalne ekonomicznie”. A już prawdziwą wisienką na torcie są słowa „Dlaczego promuje się zdolności, których nie potrzebujemy?”.

I by była jasność, nikt nie ogłosił, że panele są złe. Nie, one dalej będą promowane, ale inaczej, już bez tak dużego zaangażowania państwa, a kto wie, może wkrótce będzie ono rzeczywiście zerowe? Jak znamy Niemców, to jeżeli o czymś mówi minister w rządzie federalnym, wspierają ją szefowie najważniejszych koncernów a opisuje to jeden z najbardziej wpływowych dzienników, to sprawa jest poważna. Zresztą pisałem już kilka razy na lamach DOBITNIE, że co raz częściej słyszy się ze strony tamtejszych kręgów przemysłowych i organizacji związkowych wezwania do rewizji całej „zielonej” polityki energetycznej. To kolejny taki sygnał, ale teraz już ogłaszany przez ważną polityk rządu.

(https://www.welt.de/wirtschaft/article68aeaec27810010108f7c792/rwe-chef-die-leute-sollen-sich-gerne-solar-aufs-dach-bauen-aber-bitte-ungefoerdert.html)

Wtorek – 1 września

Złe wieści płyną dla branży panelowo-wiatrakowej także zza Oceanu. Administracja Donalda Trumpa wymierza kolejny bardzo bolesny cios w morską energetykę wiatrową(offshore). Sean Duffy, Sekretarz Transportu zapowiedział cofnięcie 679 mln USD z 12 takich projektów. Jak stwierdził: „Marnotrawne projekty wiatrowe wykorzystują zasoby, które w przeciwnym razie mogłyby zostać przeznaczone na rewitalizację amerykańskiego przemysłu morskiego. (…) Joe Biden i Pete Buttigieg stawali na głowie, aby wykorzystać dolary transportowe do swojego programu Zielonego Nowego Oszustwa, ignorując jednocześnie pilne potrzeby naszego przemysłu stoczniowego. Dzięki prezydentowi Trumpowi priorytetowo traktujemy rzeczywistą poprawę infrastruktury, a nie fantastyczne projekty wiatrowe, które kosztują dużo i oferują niewiele”.

Oświadczenie Departamentu Transportu zawiera też listę projektów, którym cofnięto wsparcie (ewentualnie zakończono finansowanie) i są to wszystko inwestycje w infrastrukturę towarzyszącą, bez której realizacja offshoru nie ma szans powodzenia (porty, terminale etc.). Cios celny, właściwie śmiertelny.

Ale wbrew pozorom to nie jest dyskusja tylko o wiatrakach. Tu chodzi o rzecz dużo istotniejszą z perspektywy Donalda Trumpa, o budowę potęgi państwa. A takie projekty jak offshore, jego zdaniem, stoją temu celowi na przeszkodzie. Środki publiczne inwestowane w te przedsięwzięcia nie mogą służyć innym, prawdziwie rozwojowym projektom, a schlebiają jedynie ideologicznym zachciankom części elit. I co gorsza, nie dają też taniej energii. W ten sposób morska energetyka wiatrowa blokuje rozwój potencjału morskiego USA, kluczowego w rywalizacji mocarstw. Oddajmy jeszcze raz głos Sekretarzowi Transportu: „Tam, gdzie to możliwe, fundusze zostaną wykorzystane na inwestycje w prawdziwą infrastrukturę, przywracając amerykańską dominację morską”.

(www.transportation.gov/briefing-room/trumps-transportation-secretary-sean-p-duffy-terminates-and-withdraws-679-million)

Niemcy, USA. A my? A my ustami członków rządu zapowiadamy twardą walkę o pryncypia socjalizmu, przepraszam, o wiatraki…

Środa – 3 września

Prezydent Rosji od kilku bawi w Chinach. To rzadkość, by przebywał poza Rosją tyle dni z oficjalną wizytą. No, ale to Chiny a porządkowanie świata na modłę tak bardzo miłujących pokój przywódców musi trochę potrwać. Tyle, że o pokoju tam za bardzo nie rozmawiano, przeciwnie, Prezydent Chin, XI Jinping na paradzie z okazji zakończenia II Wojny Światowej (przypominam, że dla wielu państw zakończyła się dopiero kapitulacją Japonii 2 września 1945 r.), w której dodatkowo uczestniczyli przywódcy ponad 20 państw, w tym Korei Północnej, Białorusi stwierdził, że świat „musi wybrać między pokojem a wojną” a Chiny „nigdy nie dadzą się zatrzymać”. A w tle tysiące maszerujących żołnierzy i ogromna liczba sprzętu wojskowego, w tym rakiety balistyczne.

Wracając do Putina i jego misji w Chinach. Jak donoszą agencje podpisano ponad 20 umów, a wiele kolejnych negocjowano. SEPT jest rubryką energetyczną, więc spójrzmy co podpisano lub przynajmniej negocjowano w zakresie współpracy energetycznej.

Po pierwsze, pakiet porozumień gazowych na czele z zapaleniem zielonego światła dla budowy gazociągu „Potęga Syberii 2”. Temat od dawna był przedmiotem rozmów, teraz decyzja zapadła. Wolumeny, o których jest mowa są gigantyczne. Mówi się o przepustowości nawet 50 mld m3 rocznie. Na razie strony nie zamknęły dyskusji o warunkach handlowych przesyłu gazu tym gazociągiem, ale nie miejmy złudzeń, prędzej czy później to się stanie.

To gazowa przyszłość, a teraźniejszość? Jak poinformował prezes Gazpromu strony porozumiały się w sprawie zwiększenia eksportu gazu już istniejącymi gazociągami. W tym kontekście wspomniał o Potędze Syberii i zwiększeniu przesyłu paliwa do 44 mld m3 gazu (z obecnych 38 mld) i gazociągu z wyspy Sachalin, którym miałoby popłynąć docelowo 12 mld m3 (z obecnych 10 mld).

(https://www.reuters.com/business/energy/russia-china-bless-vast-new-power-siberia-2-pipeline-gazprom-says-2025-09-02/)

Ale to nie koniec, bo pojawiły się w mediach informacje o rozmowach na temat współpracy w zakresie energetyki jądrowej. Chiny mają bardzo ambitne plany, chcą się stać światowym liderem w tej branży (swoją drogą, czy jest branża, w której nie chcą być pierwsi?). Według amerykańskich źródeł, Chiny w 2024 r. miały ok 53,2GW dostępnych mocy z jednostek jądrowych, a USA obecny światowy lider ok. 97,7GW. Dystans ogromny, a dodatkowo Pekin potrzebuje jeszcze wsparcia, przede wszystkim, technologicznego. Ale od czego ma się przyjaciół, szczególnie gdy ci przyjaciele usilnie pracują nad tym by się stać na stałe junior-partnerem w tym związku. No więc Rosatom jest na posterunku. Jak poinformował prezes rosyjskiego molocha, pomogli stronie chińskiej wybudować już 4 reaktory i pomogą przy 4 następnych. W tle jest współpraca w zakresie pozyskiwania paliwa i wspólny rozwój technologii. Skądinąd rozumiem radość Rosjan, bo to może być tak zwyczajnie dla nich świetny interes. Chyba. A, że przy okazji utrą nosa Amerykanom, to radość jeszcze większa. A to, że przy okazji pomagają budować potwora? Tym to już się w Moskwie nikt z rządzących nie przejmuje.

(https://www.reuters.com/business/energy/russia-says-it-will-help-china-overtake-united-states-nuclear-power-2025-09-03/?utm_source=chatgpt.com)

Szukałem usilnie, ale nic w depeszach agencyjnych nie było na temat współpracy przy rozwoju energetyki wiatrowej i solarnej. Ciekawe dlaczego, może dlatego, że Putin – jak twierdzi senator Gawłowski – boi się wiatru?

Komunikatom płynącym z Pekinu uważnie przyglądają się w Waszyngtonie. Powodów do radości, delikatnie mówiąc, nie ma. Szczególnie, że w Chinach pojawił się też premier Indii, Narendra Modi. Prezydent USA przesłał nawet do Pekinu kąśliwe pozdrowienia, ale to tyle, co mógł teraz uczynić. Porządek świata ulega na naszych oczach przeobrażeniom. Porządek w energetyce, także.

Dobrze, że w tej układance stara się odnaleźć nasz Prezydent. Karol Nawrocki gości u Donalda Trumpa. Rozmowy dotyczą też spraw energetycznych – atomu, gazu, współpracy regionalnej i powiązanej z tym idei Trójmorza. Temu wydarzeniu towarzyszy konferencja środowisk konserwatywnych, a tam dużą aktywność przejawiali przedstawiciele amerykańskich firm energetycznych, np. Westinghouse.

To dobrze, jak o relacjach z USA i wzmacnianiu systemów bezpieczeństwa rozmawiamy poruszając też zagadnienia polityki energetycznej. Każdy kolejny sygnał płynący od najważniejszych polityków, że trudno myśleć o budowie siły państwa, pomyślności jego obywateli, w oderwaniu od fundamentalnych kwestii dotyczących bezpieczeństwa – a w tym mieści się energetyka – są bezcenne.

Czwartek – 4 września

Z informacjami płynącymi zza Oceanu o rozmowach między Prezydentami Polski i Stanów Zjednoczonych m.in. w zakresie dostaw gazu, rozwoju infrastruktury przesyłowej, współpracy międzynarodowej m.in. w ramach Trójmorza koresponduje informacja z Gaz-Systemu. Nasz strategiczny operator systemów przesyłowych pracuje nad koncepcją trzeciego gazoportu. Po terminalu LNG w Świnoujściu i realizowanym pływającym terminalu FSRU (Floating Storage and Regasification Unit) w Zat. Gdańskiej miałaby to być druga jednostka FSRU. Na razie koncepcja jest konsultowana na rynku z podmiotami potencjalnie zainteresowanymi handlem paliwem i rozważane są różne kierunki dalszych dostaw. Tej koncepcji sprzyja sytuacja międzynarodowa i powolne, ale konsekwentne odchodzenie w UE od rosyjskiego paliwa. W tle też współpraca z Ukrainą i budowanie relacji gospodarczych ze zmagającym się z agresją Putina państwem. Jak podaje spółka w komunikacie:

W czerwcu 2025 roku Komisja Europejska opublikowała projekt rozporządzenia, które ma na celu wdrożenie mechanizmów ułatwiających całkowite zaprzestanie importu gazu z Federacji Rosyjskiej. (…) Opublikowane propozycje są kolejnym krokiem w kierunku uniezależnienia się Unii Europejskiej od rosyjskich surowców energetycznych. Zmiana kierunków importu gazu oraz rozwój infrastruktury LNG otwierają nowe możliwości dla państw członkowskich. W związku z tym, coraz więcej europejskich podmiotów zgłasza zainteresowanie dostępem do dostaw skroplonego gazu ziemnego (LNG) realizowanych z terytorium Polski.

Planowana jednostka miałaby być gotowa już w 2028 r. Trzymam kciuki za powodzenie tej koncepcji.

https://wjakobik.com/2025/09/02/fsru2-gazoport-badanie-rynkowe-gaz-system-rozmowy-polska-ukirana-orlen-naftogaz/

Piątek – 5 września

Trwają podchody i manewry wokół tematu niskich cen energii. Prezes Taurona, Grzegorz Lot promuje dość odważny, jak na przyzwyczajenia Polaków pomysł taryfy „tanie godziny”. Do ofensywy medialnej przystępują członkowie rządu, bo najpierw minister finansów, Andrzej Domański publicznie nawołuje, by w 2026 r. taryfa na energię elektryczną była niższa niż 500 zł./MWh, czyli niżej niż proponowany próg mrożenia cen, po nim podobną wypowiedź zanotował minister energii, Miłosz Motyka. Natomiast w Karpaczu na forum gospodarczy były premier, Mateusz Morawiecki przedstawia swój pakiet propozycji pn. „Plan Energetyczny dla Polski”.

Jako odbiorca końcowy, klient mogę powiedzieć, to dobrze, że temat jest żywy. Jako osoba zajmująca się energetyką, też się cieszę, bo upatruję w tym próby poszukiwania rozwiązań systemowych i biznesowych, a nie administracyjnych. Bo umówmy się, wszelkie interwencje państwa, sztuczne zaniżanie taryf, zawieszanie i tym podobne instrumenty rynkowi nie pomagają. Owszem, dają oddech obywatelom, to cenne, w pewnych szczególnych momentach nawet bardzo, ale w dłuższej perspektywie to jest dla rynku niekorzystne. Cieszę się, że dyskusja i aktywność przynajmniej niektórych uczestników debaty zaczyna powoli przesuwać się kierunku poszukiwania rozwiązań systemowych i biznesowych. I oczywiście u polityków widać skrzywienie zawodowe szukania czasem rozwiązań na skróty, a nawet pohukiwania w kierunku innych instytucji, bo tak poniekąd odbieram głosy Andrzeja Domańskiego, a szczególnie Miłosza Motyki, który przedstawił opinię w charakterystycznym dla siebie tonie, że taryfa na pewno będzie niższa niż 500 zł./MWh, jakby zapominając, że to nie jego kompetencja. Z drugiej strony, trudno by politycy nie myśleli o realizacji swoich pomysłów bez wykorzystywania instrumentarium politycznego, by minister finansów nie przedstawiał prognoz ekonomicznych, z definicji przecież okraszanych pewnym politycznym chciejstwem, a minister energii nie dyskutował o taryfach. Najważniejsze, że temat jest obecny i rośnie grono polityków, komentatorów, przedstawicieli rynku energetycznego, którzy zgłaszają kolejne pomysły. Tak aktywizuje się poważną debatę. A to zawsze lepsze niż proste, by nie rzec prostackie, przerzucanie się argumentami „to wasza wina”.

Sobota – 6 września

Niemcy i Francja będą współpracować przy kształtowaniu unijnej polityki energetycznej, gdzie ważnym elementem będzie energetyk jądrowa. Zostawiając na chwilę typową dla obu państw arogancję przejawiającą się w przekonaniu, że w Berlinie i Paryżu wiedzą lepiej co dobre dla całej UE, to jest to ważne wydarzenie. To kolejny krok w powolnym „odczarowywaniu” energetyki atomowej w Niemczech. Pamiętamy, obłędna polityka kolejnych rządów doprowadziła do zamknięcia wszystkich reaktorów jądrowych u naszego zachodniego sąsiada. Równolegle inwestowano ogromne środki w porozumienia gazowe z Rosją i rozwój energetyki wiatrowej i słonecznej. Efekty znamy. Droga energia, problemy z generacją ze źródeł OZE i co raz częstsze pomruki niezadowolenia bardzo wpływowego lobby przemysłowego (piszę o tym właściwie w każdym SEPT). Niemieckie elity, przynajmniej w części, poszukują więc od pewnego czasu alibi, by powiedzieć obywatelom, że te słuszne założenia ratowania klimatu potrzebują korekt. Porozumienie z Paryżem jest tu idealną okazją, ale żeby nie denerwować za bardzo obrońców planety, to obficie okrasza się tekst frazami o „zeroemisyjności” o „zrównoważonym rozwoju”, „celach klimatycznych”, „neutralności klimatycznej” etc. Wspomina się też o rozwijaniu projektów wodorowych, które ponoć mają być przyjazne środowisku, a na których tak zależy Niemcom. Ale tak naprawdę chodzi o to, że już widać zbliżające się bankructwo obecnej polityki energetycznej i należy przedsięwziąć działania naprawcze. Energetyka jądrowa jest tu idealnym wehikułem.

Cieszę się, ze takie porozumienie zawarto i nawet mi nie przeszkadza towarzysząca temu wydarzeniu arogancja obu stolic. To daje pewną nadzieję, że zaczyna się proces trzeźwienia europejskich elit. Oczywiście, to może być tylko złudzenie albo te trzeźwienie będzie ograniczone do niewielkiego skrawka spraw, które wymagają korekt. Może tak, ale jako urodzony optymista ja przyjmuję takie porozumienia raczej z optymizmem.

I poza wszystkim, to także szansa dla naszej energetyki i planów rozwijania programów jądrowych. Warto, by tej szansy nie zmarnować.  

To nie koniec podobnych wiadomości. EDF ogłosił, że przedłuża o kolejny rok pracę dwóch brytyjskich reaktorów atomowych: Heysham 1 (Lancashire) oraz Hartlepool (Teesside). To w sumie 2,33GW mocy i ok. 5% produkcji brytyjskiej energii (ok. 12TWh).

Dyrektor zarządzający EDF ds. operacji jądrowych, Mark Hartley: „Wydłużenie żywotności tych elektrowni ma sens. Zabezpiecza zatrudnienie na dłużej dla ponad 1000 osób, które pracują w tych zakładach, i wspiera ambicje Wielkiej Brytanii, aby mieć czyste i bezpieczne dostawy energii elektrycznej. (…) Kolejny rok eksploatacji tych dwóch elektrowni ma potencjał, aby zasilić ponad cztery miliony gospodarstw domowych i zmniejszyć zapotrzebowanie na importowany gaz„.

A dyrektor generalny Centrica (wiodącego brytyjskiego dostawcy energii elektrycznej, partnera EDF w Wielkiej Brytanii) Chris O’Shea uzupełnił: „Wierzymy w zdywersyfikowany system energetyczny, w którym energia jądrowa odgrywa kluczową rolę w zapewnieniu stabilności i zrównoważonego rozwoju w nadchodzących dziesięcioleciach„.

Niedziela – 7 września

Właśnie przeczytałem, że duński Ørsted ma zamiar wyemitować obligacje wartości 9,4 mld USD. Jeszcze niedawno potentat, dziś firma borykająca się z ogromnymi problemami.Rosnące koszty, drogi kapitał, problemy z kolejnymi projektami, bolesna porażka z inwestycją offshore w USA i generalnie gorszy czas dla energetyki wiatrowej Wprawdzie Ørsted ma jeszcze poważne atuty w portfelu aktywów, w tym wspólną inwestycję z PGE (Baltica 2 i Baltica 3 o łącznej mocy 2,5GW), ale jak widać, to za mało. Stąd taki pomysł pozyskania kapitału. I mimo, że koncepcja obligacji jest biznesowo zrozumiała, to ja raczej nie ustawię się w kolejce chętnych do zakupu tych walorów. Pytanie, czy pojawi się jakakolwiek kolejka chętnych.

Ciekawostką jest fakt, że nieco ponad 50% udziałów w firmie ma państwo duńskie, ale w Kopenhadze nikt się nie kwapi z programami ratowania spółki. Poza samą emisją obligacji, na które łaskawie się zgodzono. Oczywiście, takie programy wsparcia oficjalnie są bardzo trudne do przeprowadzenia, bo prawo unijne etc., ale wiemy, że w UE nie takie rzeczy się działy i dzieją. A może tamtejsi decydenci nie mają już wielkich nadziei na uratowanie firmy i chcą przerzucić skutki potencjalnego upadku na innych? To oczywiście moje wstrętne antywiatrakowe insynuacje, ale powtórzę, ja tych obligacji nie kupię. Jak się domyślam, Państwo również.

I pamiętajmy: Precz z Zielonym Ładem!

Następny SEPT 21 września.

Materiał powstał dzięki współpracy z Wojciechem Jakóbikiem i serwisem Energy Drink.

Autor tekstu
Paweł Przychodzeń

Paweł Przychodzeń

prawnik, menedżer i ekspert w sektorze energetycznym, były wiceprezes PGNiG Termika (obecnie Orlen Termika).

Wyszukiwarka
Kategorie
Paweł Przychodzeń

Paweł Przychodzeń

prawnik, menedżer i ekspert w sektorze energetycznym, były wiceprezes PGNiG Termika (obecnie Orlen Termika).

blank
Pobierz artykuł w PDF
Czytaj więcej
blank