Od wczoraj znamy wyniki. Zwróćcie Państwo uwagę na pewne podobieństwa do ostatnich wyborów parlamentarnych. Wtedy wygrał PiS, ale radości wśród elektoratu nie było, bo Zjednoczona Prawica traciła władzę. Traciła na własne życzenie, po fatalnej kampanii polegającej na straszeniu Tuskiem i braku pozytywnego przekazu. Teraz Trzaskowski co prawda wygrał – po fatalnej kampanii – niemniej fatalnego kandydata, ale wielce prawdopodobne jest, że druga tura zmiecie cały układ. Dlaczego tak jest? Temat jest arcyciekawy.
Obecnie prawie każdy szanujący się kraj europejski ma swoje media mainstreamowe. I wszędzie pisze się i mówi to samo co u nas w Gazecie Wyborczej czy w TVN. Certyfikaty na prorosyjskość i faszyzm są na porządku dziennym i nikt nie przejmuje się tym, że większość publiki tego nie łyka. Bo nie jest łatwo wmówić komuś, kto ma podstawową wiedzę o polityce, że Le Pen, Trump, Orbán, Fico, Nawrocki, Simion to politycy bardzo dla ludzkości niebezpieczni, chociaż nie trzeba popierać ich programów w całości. Gdyby krytyka była merytoryczna i trzymała się jakichś podstawowych norm moralnych, to odnosiłaby efekty i była pożądana, ale tu nie chodzi o prawdę, tylko o stworzenie wrażenia, że albo my – światli, albo oni – faszyści. Do niedawna w tej grupie była jeszcze Meloni, ale teraz już chyba nieco „zmądrzała”. Zresztą kiedyś Göring powiedział: o tym, kto jest Żydem, decyduję ja. Obecnie o prorosyjskości i wszelkich negatywnych postawach polityka decyduje Gazeta Wyborcza i salon warszawski, a elektorat łyka jak pelikan.
Oczywiście większość trendów idzie z zagranicy – tej uwielbianej i wyłącznie radośnie unijnej, zielonoładnej, płaczącej nad płonącą planetą itp. Dlaczego nie kończy się tylko na warszawskim salonie i rozpełza po całej Polsce, zupełnie uniemożliwiając dyskusję? Ano powodem są kompleksy i zamykanie się w bańce informacyjnej. Jeżeli moje autorytety tak mówią, to tak być musi. Jeżeli będę ich słuchał i głosował na wskazanych kandydatów, to znaczy, że należę do tej kasty, ba – jestem jej elitą i innych mogę pouczać. Stąd ten koszmarny pęd do pouczania głupich prawaków, poczucie wyższości, zupełny brak zrozumienia dla inaczej myślących.
I nie jest istotne, czy ktoś jest rzemieślnikiem, czy profesorem, chłopem, robotnikiem, artystą. Czy zna pięć języków, czy też mówi tylko w ojczystym (trochę wstyd mieć taką Ojczyznę, ale cóż zrobić). Najważniejsze, żeby wiedział, że prawda jest tylko jedna.
Masz wątpliwości co do wspaniałości Unii Europejskiej – toś prorosyjski. Zastanawiasz się nad tym, czy nasza polityka wobec Ukrainy powinna kierować się polskim interesem – no wiadomo, jesteś antyukraiński, a jeżeli antyukraiński, to od razu prorosyjski. I nie ma znaczenia, że pomagasz tej nieszczęsnej Ukrainie od 10 lat. W najlepszym przypadku wpadłeś w złe (pisowskie) towarzystwo. Obóz w Zgodzie nazistowski – ale już niekoniecznie niemiecki, komunistyczny – no tak, ale polski, to jasne. Język śląski? A oczywiście – przecież nie gwara. I tak dalej, i temu podobne.
Zresztą język śląski jest doskonałym przykładem. Wszyscy Uśmiechnięci popierają uciśnionych Ślązaków, sprawa języka staje się problemem, chociaż gdyby zapytać czemu, to mało kto umiałby na to odpowiedzieć. Bo przecież nikt nikomu po śląsku mówić nie zabrania. Od blisko pół wieku mieszkam w Katowicach i brak języka śląskiego, ani mnie, ani moich kolegów nie boli. Gwara w zupełności wystarcza.
Nie ma refleksji, że w jednych portalach są inne informacje na ten sam temat niż w innych. Pasują tylko te, które kreują szkaradny obraz kandydata, partii, polityka. Nie podoba ci się sposób, w jaki obecna władza rozlicza poprzednią, uważasz, że zajmowanie telewizji siłą nie jest w porządku – toś głupi pisior, bo PiS to stan duszy, umysłu (raczej jego braku), a prezydent jest potrzebny tylko po to, żeby pisiorów uniewinniał. Bo PiS to nie tylko obciach, to zło, samo zło. I jasnym jest, że mądry człowiek na takich nie głosuje. I najważniejsze – PiS jest bezideowy, chodzi tylko o kasę.
Oczywiście tego typu narracja wkurza drugą stronę, ale jest to jasne tylko dla tej drugiej strony. Światli i Uśmiechnięci od ponad 30 lat są przekonani o swoim prawie do bycia mądrzejszymi – i to jest tak pewne jak E=mc². Co prawda mało kto ten wzór pamięta, ale to właśnie dobra ilustracja oderwania od rzeczywistości.
I teraz punkt najważniejszy. Taki sposób patrzenia na Polskę przyniósł efekt zupełnie niezamierzony i chyba dla nikogo niespodziewany. Przepchnął PiS z prawicy do centrum, a Platformę zupełnie na lewo. Obecnie można polską scenę polityczną opisać tak: prawica skrajna – to Braun, umiarkowana – Konfederacja, centrum – PiS, lewica – obecna Koalicja z pewnymi niuansami i skrajna lewica – Razem.
Mało temu – gdyby te wyniki przeliczyć na głosy w Sejmie, to ewentualnej koalicji prawicy z centrum brakłoby około 30 głosów do większości konstytucyjnej. Natomiast lewica w postaci PO miałaby głosów niewiele ponad 180 i nikogo więcej by w Sejmie nie było. Tak się kończy poczucie nieomylności.
Na koniec należałoby wyciągnąć jakieś wnioski. Koalicja dostała czerwoną kartkę, Braun czy Mentzen nie są problemem Polski – tak jak AfD nie jest problemem Niemiec. Podobnie z desantem lewicy Zandberga, który po dziesięciu latach uśpienia objawił się jako konkret w polskiej polityce. Oni wszyscy są odpowiedziami na problemy, których Koalicja 13 Grudnia nie widzi. Duopol ma się coraz gorzej – i to jest mimo wszystko dobry objaw, bo przecież nic nie trwa wiecznie.
Teraz bardzo ciekawe dwa tygodnie. Mam nadzieję, że nieszczęsliwy Rafał i jego równie nieszczęśliwy sztab są w kompletnym szoku i nie są w stanie pojąć, czemu Naród znowu nie zrozumiał. I mam nadzieję, że żadnych wniosków nie wyciągną – wtedy jest szansa na nie do końca normalną, ale jednak normalność. Oni murem za Bążurem, a my – co mamy robić? Wiadomo, za Polską. Dobitnie.
Przemysław Miśkiewicz
Publicysta. Działacz podziemia z lat 80. Przewodniczący Śląskiej Rady Konsultacyjnej ds. Działaczy Opozyzycji Antykomunistycznej, członek Stowarzyszenia Pokolenie. Zoologiczny antykomunista
