Podczas rekonstrukcji oczy wszystkich obserwatorów zwróciły się na nowego ministra sprawiedliwości Waldemara Żurka. Jednak najbardziej interesującą i barwną postacią może okazać się Wojciech Balczun, nowy minister aktywów państwowych.
Z szybkiej analizy cv wynika, że kariera nowego ministra to pasmo sukcesów. Był wysokiej rangą menedżerem PKO BP, szefem Rady Nadzorczej Lotu, prezesem PKP Cargo, a ostatnio Agencji Rozwoju Przemysłu. Tu pojawia się pierwszy zgrzyt. Balczun w ARP zarabiał 116 tys. zł miesięcznie. Przejście na pensję ministra oznacza więc dziesięciokrotny spadek dochodów. Jednak o to minister nie musi się martwić. Przez pół roku będzie otrzymywał dodatkową pensję z ARP z tytułu zakazu konkurencji, czyli około 700 tys. zł. Warto dodać, że Wojciech Balczun przepracował w Agencji zaledwie cztery miesiące. Grubo ponad milion złotych za 120 dni pracy. Trzeba przyznać, że sporo.
Ukraińskie koleje
Najbardziej interesującym wątkiem kariery Balczuna jest jednak pełnienie przez niego funkcji prezesa Ukraińskich Kolei, czyli Ukrzaliznycji. Zarabiał tam około 74 tys. zł miesięcznie – 463 tys. hrywien. Odchodził w atmosferze skandalu i konfliktu z ministrem transportu i infrastruktury Wołodymyrem Omelanem.
W późniejszych wywiadach polski menedżer przekonywał, że nie mógł realizować planu gruntownej restrukturyzacji firmy ze względu na sabotowanie jego poleceń oraz wszechobecną korupcję. Wołodymyr Omelan był zdania, że Balczun niewiele robił, a raczej się obijał. Nie jesteśmy w stanie rozstrzygnąć który z nich miał rację, gdyż nie mamy dostępu do dokumentów.
Warto jednak przytoczyć kilka publikacji ukraińskiej prasy i tamtejszych think tanków na temat pracy obecnego szefa MAP oraz otoczki, w jakiej miała się ona odbywać.
9 sierpnia 2017 roku serwis „Politerno” tak opisywał działalność Balczuna: „W grudniu 2016 roku wyszło na jaw, że Balczun i członek zarządu UZ Ireneusz Wasilewski zapłacili 150 000 hrywien (ok. 24 000 zł) swojemu przyjacielowi, ekspertowi Andrzejowi Kopcowi, za konsultację, która była dokładnym powtórzeniem pracy Wojciecha Balczuna „Ukraińskie Koleje, Czempion Europy”. Półtorastronicowy raport został napisany ręcznie, a cała procedura trwała zaledwie dwie godziny”.
W innym miejscu raportu czytamy: „W maju ubiegłego roku Wojciech Balczun zatrudnił jako swoją asystentkę blondynkę, która kiedyś pracowała jako tancerka-striptizerka nad Bałtykiem. Weronika Marchuk-Pazura pochodzi z Kijowa i w wieku 20 lat wyjechała do Polski, gdzie pracowała jako tancerka. Tam wyszła za mąż za popularnego polskiego aktora Cezarego Pazurę. Z mężem nakręcili serial „Seks w małym miasteczku”, w którym Weronika zagrała w kilku scenach erotycznych. W 2007 roku rozwiodła się.
Tego lata Balczun został zauważony w strefie relaksu jednego z odeskich hoteli w środku dnia roboczego. 26 czerwca, około godziny 16:00, Balczun spacerował po strefie relaksu hotelu M1 w szortach plażowych . W tym samym czasie, dosłownie pięć minut później, na Facebooku Balczuna pojawił się post o jego udziale w konferencji handlarzy zbożem w Odessie, gdzie zasugerował spedytorom zakup wagonów towarowych i przekazanie ich firmie w ramach leasingu finansowego. Post został napisany po ukraińsku, którego szef Ukrzaliznycji nie zna”.
Z kolei 10 sierpnia 2017 r. „Kanał24” tak pisał o dokonaniach Wojciecha Balczuna:
„Po pierwsze, Polak nie zrobił nic, aby rozpocząć długą drogę modernizacji wagonów towarowych i osobowych. Nalegali na to zarówno pasażerowie, jak i spedytorzy, którzy są głównymi klientami Ukrzaliznycji. Mimo że firma ma na to przeznaczone środki.
Po drugie, Balczun nie dotrzymał obietnicy opracowania jasnej strategii rozwoju firmy – jak Ukrzaliznycja powinna przekształcić się w nowoczesną firmę transportową. Obecnie Ukrzaliznycja może pochwalić się jedynie projektem strategii opracowanym przez zespół Balczuna [przez ukraińskich specjalistów został on oceniony bardzo nisko – przyp. MS].
Sam Balczun, choć zarządzanie Ukrzaliznycją nazywa najtrudniejszym wyzwaniem w swojej karierze, informuje o pewnych osiągnięciach. Jego zdaniem, za jego kadencji w Ukrzaliznycji nastąpiła znacząca poprawa sytuacji finansowej. (…)
2 sierpnia w prasie ukazał się list prokuratora generalnego Jurija Łucenki, w którym zwrócił się on do premiera z prośbą o nieprzedłużanie umowy z szefem Ukrzaliznycji.
Łucenko poinformował, że Prokuratura Generalna prowadzi śledztwo w sprawie defraudacji 150 milionów hrywien (ok. 24 mln zł) z państwowych środków za okres od 2015 do 2017 roku. Połowa tego okresu przypada na zarządzanie spółką przez polskiego menedżera. (…)
Plan Wojciecha Balczuna, mający na celu zwalczanie korupcji w przedsiębiorstwie, zakończył się fiaskiem. Latem 2016 roku obiecał on zaoszczędzić 7 miliardów hrywien (ok.1,12 mld zł) poprzez walkę z nieprzejrzystymi zamówieniami publicznymi.
Bliżej rezygnacji Balczun zmienił zdanie co do swojego zaangażowania w zapobieganie nadużyciom. Jego nowym stanowiskiem było teraz nieingerowanie w te sprawy”.
W artykule z 9 sierpnia 2017 roku „Ekonomiczna Prawda” docenia poprawę sytuacji finansowej spółki oraz uruchomienie nowych połączeń w czasie rocznych rządów Wojciecha Balczuna w Ukrzaliznycji. Gazeta zwraca jednak uwagę za zaniechanie walki z korupcją: „Problem korupcji jest chyba najbardziej dotkliwy dla Ukrzaliznycji. Jednak kierownictwo UZ nie podjęło żadnych szczególnych prób rozwiązania tego problemu.
Problemy nieprzejrzystych zamówień publicznych i banalnego defraudowania środków publicznych w poszczególnych oddziałach przedsiębiorstwa były aktualne zarówno przed nominacją Balczuna, jak i w trakcie jego urzędowania.
„Wiemy, że w 2016 roku „czarna” kasa wzrosła wielokrotnie z powodu podwyżek taryf. Mieliśmy poważne pytania dotyczące transportu. Firmy budowlane, które miały trzy krzesła i jeden stół, zarabiały ogromne sumy na transporcie towarowym” – powiedział w lutym szef Ministerstwa Infrastruktury”.
Menedżer z gitarą
Kolorytu osobie Wojciecha Balczuna dodaje fakt, że jest członkiem rockowego zespołu „Chemia”. To zresztą także było polem konfliktu z ukraińskim ministrem transportu i infrastruktury. Zarzucał on polskiemu menedżerowi, że zamiast zajmować się pracą ten jeździ na koncerty.
Balczun odpierał ataki przekonując, że robi to tylko w weekendy, czyli w czasie wolnym od pracy. Wtedy najczęściej znikał z Ukrainy i wracał do Polski.
To jednak nie była jedyna scysja na tle rozrywki. Politerno.com.ua pisało: „26 września 2016 r. Wojciech Balczun podpisał zarządzenie o wydaniu trzech kart kredytowych dla członków zarządu – dla siebie, Marka Zalisnego oraz Remigiusza Paszkiewicza.
Dzienny limit kart wydanych menedżerom Ukrzaliznycji wynosi 20 000 UAH (ok. 3200 zł) . Zgodnie z dokumentem podpisanym przez Balczuna, urzędnicy mogli wykorzystać tę kwotę dziennie na rezerwacje hotelowe, zakup biletów na wydarzenia kulturalne, usługi tłumaczy i posiłki. Jednocześnie urzędnicy podpisali umowę o otwarciu kart tydzień przed wydaniem zarządzenia”.
Z niemal wszystkich materiałów publikowanych na Ukrainie wynika, że jego odejście było oczywiste i nikt tam za nim nie tęskni.
Mariusz Staniszewski
