Polska polityka historyczna właśnie osiągnęła dno. Oto szef Instytutu Pileckiego chce oddać Niemcom dobra kultury, które znajdują się w Polsce, a Berlin zgłasza do nich pretensje. Ot tak, by wszyscy byli uśmiechnięci.
Inicjatywa prof. Krzysztofa Ruchniewicza, o której poinformowała „Rzeczpospolita” nie jest jakimś wybrykiem. To człowiek głęboko osadzony w jądrze obecnej władzy. W Ministerstwie Spraw Zagranicznych odpowiada za relacje z Niemcami, a kierowanie Instytutem Pileckiego przejął, by podmiot ten przestał tak uparcie drążyć niemiecką winę, odpowiedzialność za wywołanie II wojny światowej i dokonane wówczas zbrodnie. Przecież w nowoczesnej Europie mamy zapomnieć o dawnych pretensjach i z uśmiechem patrzeć w przyszłość. Bez bagażu minionych wieków i wzajemnych krzywd wszystkim ma się żyć lepiej.
To idealna koncepcja z puntu widzenia Berlina, który – tak się jakoś dziwnie ułożyło – w ciągu ostatnich stu pięćdziesięciu lata zapisywał katy swojej historii na czarno, a może raczej na czerwono, gdyż wiele Niemcy wylali krwi. Głównie obcej.
Prof. Ruchniewicz jest jednak wielkim admiratorem Niemiec. Oficjalnie zrzeka się reparacji i zadośćuczynienia za zbrodnie wojenne – choć nie wiadomo w czyim imieniu – a oczekuje jedynie jakiegoś aktu dobrej woli z tamtej strony. Takiego „co łaska”, by można było zamknąć gęby prawicowym radykałom, którzy w kółko powtarzają, że Polsce należy się 6,2 biliona złotych zniszczenia, jakich dokonały Niemcy.
Zresztą sprawę reparacji za zamkniętą uważali też Donald Tusk i Radosław Sikorski, więc prof. Ruchniewicz wpasował się idealnie w oficjalne stanowisko obecnego rządu.
Ale czyś innym jest dyskusja o reparacja, czymś innym chęć oddania Niemcom dóbr kultury, które z różnych powodów znalazły się w Polsce. Nie chodzi o rozmowę na temat jakiegoś rodzaju wyrównania rachunków. Nie, inicjatywa prof. Ruchniewicza jest jednostronna. Jakby reprezentował interesy obcego kraju.
A przecież to Niemcy okradły Polskę z tysięcy dzieł sztuki i wcale nie myślą ich oddawać. Co więcej przyjęli prawo, które w rzeczywistości zalegalizowało grabież z okresu II wojny. Polacy chcąc odzyskać swoje dobra kultury muszą więc za nie płacić.
