Niemcy się zbroją? Nie ma się z czego cieszyć

Niemcy się zbroją? Nie ma się z czego cieszyć

blank

Niemiecki model gospodarczy się kończy, a naszemu zachodniemu sąsiadowi grożą kłopoty. Duże państwa, Niemcy szczególnie, nieraz na takie problemy odpowiadały zbrojeniami, powrotem do imperialnych roszczeń, ekspansją. Nie ma powodu sądzić, by było inaczej teraz.

Jednym z poważnych błędów konserwatywnej krytyki jest uleganie mechanizmom, które… samemu się krytykuje. Czyli patrzenie krótkofalowe, myślenie życzeniowe, a przede wszystkim niewyciąganie wniosków z długotrwałych procesów historycznych, które w Europie są względnie powtarzalne. Stąd częste mylenie „końca niemieckiego modelu gospodarczego” ze „śmiercią Niemiec”, która — podobnie jak anegdotyczne pogłoski o śmierci Marka Twaina — zdecydowanie ogłaszana jest przedwcześnie.

Niemcy kaput?

Kryzys obecnego modelu niemieckiego opisał Wolfgang Munchau w głośnej książce pt. Kaput. Koniec niemieckiego cudu gospodarczego. Munchau opisuje podstawy niemieckiego rozwoju: tani rosyjski gaz, tanich robotników z zagranicy i eksport do Chin. Wszystkie te filary zaczęły się chwiać, a ślepa wiara w nie, czy może komfort, którego dostarczały, dopuściły do katastrofalnych błędów — zamykania elektrowni jądrowych i zabawy w zeroemisyjną ideologię, fatalnej, nieprzemyślanej polityki migracyjnej, w końcu braku długofalowej strategii rozwoju przemysłu, szczególnie w połączeniu z poprzednimi dwoma czynnikami.

Tylko że wyjątkowo naiwnym byłoby wyciągnięcie wniosków, iż Niemcy po prostu pogrążą się w tej błędnej polityce aż… no właśnie. Znikną? Roztopią się? Staną się chorym człowiekiem Europy, jak Turcja w XIX wieku wedle określenia rosyjskiego cara?

Zupełnie inną wizję przedstawia Mateusz Morawiecki, były premier Polski, na łamach dziennika „Rzeczpospolita”. „Niemcy są absolutnie kluczowym graczem na arenie europejskiej polityki, liczącym się w skali świata. Mają zdecydowanie najpotężniejsze możliwości finansowe w Europie. A z obecnej perspektywy i w obliczu rosnących geopolitycznych napięć trzeba zwrócić uwagę na jeszcze jeden bardzo ważny czynnik. To rozpoczęta przebudowa niemieckiej gospodarki, reforma przemysłu i szykujący się ogromny wzrost niemieckich wydatków na zbrojenia.”

Kluczową deklaracją byłoby tu deklarowane w Hadze zwiększenie części PKB kierowanej na obronność do 5 procent. W przypadku potężnej niemieckiej gospodarki jest to suma gigantyczna. Wystarczy wspomnieć, że niemieckie PKB (około 4,6 biliona USD w 2023 roku) jest około 6,5 razy wyższe od polskiego i jest trzecie pod kątem wielkości na świecie. Oczywiście wchodzi w grę kwestia tego, co Niemcy robili wielokrotnie do tej pory — kreatywnego księgowania, czyli pakowania oficjalnie obronnych wydatków w zupełnie nieobronne sektory. Stąd być może takie późniejsze potworki jak plany przyszłej „zeroemisyjnej armii”.

Bismarck wstaje z grobu

Wygląda na to, że ta kreatywna księgowość to już przeszłość. Morawiecki tłumaczy kolejne mechanizmy wskazujące na to, że maszyna militarna u naszego zachodniego sąsiada rusza pełną parą: „powrót niemieckiej siły militarnej przestanie być hipotezą — będzie kwestią czasu. I właśnie na tę możliwość Niemcy konsekwentnie się przygotowują — krok po kroku znosząc ograniczenia budżetowe, uruchamiając fundusze specjalne i przekształcając struktury państwa w tryb wojennej mobilizacji gospodarczej. W marcu Bundestag przyjął poprawkę do konstytucji, która umożliwiła zniesienie ograniczeń zadłużenia w zakresie wydatków na obronność. Uczyniono to, wprowadzając specjalne wyjątki od tzw. kotwicy budżetowej. System ten został wpisany do niemieckiej ustawy zasadniczej po kryzysie finansowym, kiedy to rząd federalny uruchomił wielomiliardowe programy ratunkowe, znacząco obciążając budżet państwa i zwiększając poziom zadłużenia.”

Czy przemysł zbrojeniowy ma więc odegrać większą rolę niż niegdyś przemysł motoryzacyjny, będący kołem zamachowym niemieckiej gospodarki, pobudzać ją? Czy może odegrać rolę taką, jaką potrafił odgrywać w dawnych mocarstwach? Wskazywałyby na to informacje przekazane m.in. przez serwis Bloomberg dotyczące tego, że „Niemcy planują największe zbrojenia od czasów zimnej wojny”. Z informacji Bloomberga wynika, że Niemcy rozważają zakup do 1000 czołgów Leopard 2 i 2500 bojowych wozów Boxer za 25 mld euro, by utworzyć 7 nowych brygad. „Kanclerz Merz zapowiedział, że Bundeswehra ma stać się najsilniejszą armią lądową w Europie. To byłby największy zakup broni pancernej w Europie od dekad, a niemieckie fabryki Rheinmetall i KNDS miałyby zapewnione zamówienia aż do lat 30.” Dodajmy, że dodatkowym kołem napędowym dla giganta z Düsseldorfu byłyby zamówienia z Polski, składane przez usłużny rząd Donalda Tuska za pieniądze uzyskane w formie pożyczek od europejskich instytucji finansowych. Pierwszy krok na ścieżce współczesnego imperializmu przemysłowego, czyli wykorzystanie uległego rządu nad Wisłą dla własnych interesów, Niemcy mają zresztą już dawno za sobą.

Wedle deklaracji kanclerza Merza zbrojenia te mają chronić Europę przed Rosją. Ale tu pojawia się kilka wątpliwości. Po pierwsze, na jakiej linii ta ochrona ma się odbywać. Warto przypomnieć dużą nerwowość podległej Adamowi Bodnarowi prokuratury w sprawie ujawnienia planów dawnej ekipy PO dotyczącej „obrony na linii Wisły”. Nie dość tego, tzw. „szpica NATO” była swego czasu ulokowana pod Szczecinem. Pod pretekstem ochrony rozlokowywanych w Polsce przed pierwszym uderzeniem rakietowym faktycznie ograniczano plan obronny w kierunku niepokojąco zbliżającym się do Odry.

Pacyfiści z rodowodem

Nie dość tego. Morawiecki zwraca uwagę na kilka czynników: ciągle powracający projekt NATO bis, czyli sojuszu bez Ameryki; powrót niemieckiego imperializmu i chęci dominacji — przemysłowej, a z czasem być może militarnej. Sprzętu militarnego nie produkuje się po to, by po wieki kurzył się w magazynach. Niemcy dziś są w Europie Zachodniej hegemonem ludnościowym i gospodarczym. Dla powrotu polityki imperialistycznej zaporę stanowiło powojenne rozbrojenie Niemiec (a także ich podział do 1990 roku) oraz dominacja USA. Warto na tym tle uwzględnić zawsze silne antyamerykańskie nastroje w społeczeństwie niemieckim. Czy pod zewnętrzną powłoką mającego je usprawiedliwiać pacyfizmu czy antykapitalizmu nie kryje się coś więcej? Trudno nie mieć takich wątpliwości, patrząc choćby na pomniki amerykańskiego i sowieckiego żołnierza pod Bramą Brandenburską. Ile by się nie udawało, że oni tylko „pokonali nazizm”, to dla każdego jest oczywiste, że przede wszystkim ujarzmili Niemcy.

Wiąże się z tym kolejne zagrożenie, na które zwraca uwagę choćby felietonista „Dobitnie” i wybitny ekspert generał Leon Komornicki. W Niemczech, także niemieckich elitach wojskowych — czego przykłady niestety widzieliśmy — żywy jest nie tylko brak sympatii do okupantów z USA, ale także sentyment do Rosji. Przejawia go część AfD, ale też, o czym mniej się mówi, spora część SPD (kariery kanclerza Schrödera i innych) oraz politycy innych partii. Nie mamy żadnej gwarancji, że deklaracje kanclerza Merza o tym, iż wielka Bundeswehra ma stanowić zaporę przeciwko Rosji, będą aktualne za 10 czy 15 lat. Mamy natomiast aż nadto historycznych przykładów, że może być zupełnie inaczej. Szczególnie uwzględniając, że z obecnym układem władzy w Polsce rozmowa na ten temat jest niemożliwa i bezcelowa.

Tymczasem odpowiedzią musi być jak najszybsza rozbudowa własnego przemysłu zbrojeniowego i zacieśnianie współpracy z USA, a także budowa mocnej sieci sojuszy z krajami bałtyckimi, skandynawskimi, szukanie sojuszników i dostawców technologii na całym świecie. Czyli przeciwieństwo tego, co robi dziś Donald Tusk i do czego próbuje ahistorycznymi argumentami przekonać Radosław Sikorski.

Na zdjęciu: Panther KF51, czołg podstawowy nowej generacji opracowany przez firmę Rheinmetall, potomek legendarnej „Pantery” z czasów II wojny światowej. Źródło: CC

Autor tekstu
Wiktor Świetlik

Wiktor Świetlik

Współtwórca Kanału i mediów Dobitnie. Redaktor naczelny Dobitnie.pl. Były szef Centrum Monitoringu Wolności Prasy i radiowej Trójki, a także pełnomocnik zarządu PAP ds. walki z deziformacją. Autor 4 książek.

Wyszukiwarka
Kategorie
Wiktor Świetlik

Wiktor Świetlik

Współtwórca Kanału i mediów Dobitnie. Redaktor naczelny Dobitnie.pl. Były szef Centrum Monitoringu Wolności Prasy i radiowej Trójki, a także pełnomocnik zarządu PAP ds. walki z deziformacją. Autor 4 książek.

blank
Pobierz artykuł w PDF
Czytaj więcej
blank