SEPT(7) – Subiektywny Energetyczny Przegląd Tygodnia – cz.3

SEPT(7) – Subiektywny Energetyczny Przegląd Tygodnia – cz.3

blank

Co nowego w energetyce? Może choć trochę odpowie nam kolejny odcinek naszej stałej rubryki.

Materiał powstał dzięki współpracy z Wojciechem Jakóbikiem i serwisem Energy Drink

Poniedziałek – 26 maja
Mini kącik atomowy. Zacznijmy od USA. Prezydent Donald Trump wydał rozporządzenie wykonawcze (Executive Order) dot. wspierania energii jądrowej „Deploying Advanced Nuclear Reactor Technologies For National Security” (https://www.whitehouse.gov/presidential-actions/2025/05/deploying-advanced-nuclear-reactor-technologies-for-national-security/). Dokument, dość obszerny jak na akt wykonawczy, opisuje działania administracji w zakresie wspierania rozwoju energetyki jądrowej w różnych odmianach. Dużo jest w nim mowy o bezpieczeństwie państwa i rywalizacji międzynarodowej. Lektura nie pozostawia wątpliwości, USA stawiają na energię jądrową. Oddajmy głos Prezydentowi: „Polityką Stanów Zjednoczonych jest (…) zapewnienie szybkiego rozwoju, rozmieszczenia i wykorzystania zaawansowanych technologii jądrowych w celu wspierania celów bezpieczeństwa narodowego, takich jak ochrona i eksploatacja infrastruktury krytycznej, krytycznych obiektów obronnych i innych zasobów zdolności bojowych.”

Niemcy. Niespodzianki. Oto mamy całą serię różnego rodzaju wypowiedzi polityków rządzącej CDU o zmianie w podejściu do energetyki jądrowej. Wiadomość z ostatnich dni, nowa Minister Gospodarki i Energii, Katherine Reiche stwierdziła na szczycie ministrów UE w Brukseli, iż możliwe jest finansowanie badań nad technologią SMR ze środków UE. Dodała jeszcze, że Berlin to właściwie może zgodzić się, by energia jądrowa była rozwijana w innych państwach UE i nie będą dalej oponować, by w taksonomii uznać energię atomową za zrównoważoną (https://europeannewsroom.com/berlin-gives-resistance-against-paris-pro-nuclear-course/). Odnotujmy, iż pozytywne wypowiedzi w sprawie energetyki jądrowej miał też wcześniej i Kanclerz Friedrich Merz (m.in. dla Financial Times) było też wspólne oświadczenie rządów Niemiec i Francji. Wprawdzie wypowiedzi Minister Reiche z CDU spotkały się z ostrą ripostą Carstena Schneidera, kolegi z rządu reprezentującego SPD, ale to już są wewnętrzne sprawy Niemiec i niech oni sobie to wyjaśniają (więcej też: https://www.tagesschau.de/inland/innenpolitik/atomkraft-eu-schneider-100.html).
Dla mnie najbardziej interesująca jest przebijająca z tych wiadomości łaskawość naszych zachodnich sąsiadów. Zawsze wiedziałem, że tam w Berlinie to ludzkie paniska są i jak się ich nie drażni to można sporo uzyskać (czy koledzy i koleżanki z opozycji to rozumieją?!). Trochę, jak z Odrą, może i na niej nic nie zbudujemy, ale za to nasi partnerzy zza rzeki pozwolą nam po niej pływać.

I na koniec tego wątku Francja. Pisałem w poprzednim odcinku SEPT o narastającym konflikcie na linii Paryż-Praga w sprawie czeskiej elektrowni atomowej w Dukovanach. Pamiętają Państwo, Czesi nie rozumiejąc najwyraźniej, czym są „europejskie wartości” i zamiast wybrać jako partnera do realizacji inwestycji francuską EDF, postawili na koreański KHNP. W tle dość niestandardowe, choć może wręcz przeciwnie, standardowe zaangażowanie francuskiego Komisarza Stéphane Séjourné po stronie EDF. I oto dowiadujemy się, że sprawa m.in. przez przez zaangażowanie Séjourné, zaczyna być oceniana przez francuski rząd, jako szkodząca dla wizerunku Francji (https://www.contexte.com/fr/article/energie/nucleaire-lembarras-des-autorites-francaises-face-aux-offensives-dedf-dans-laffaire-dukovany_228628). Pojawiają się pogłoski o naciskach na EDF, by nawet wycofała się ze sporu. Ciekawa sprawa i może mieć doniosłe znaczenie, także dla nas.

Wtorek – 27 maja
Czekałem, czekałem, i jest! Coś wreszcie udało się sfinansować z mitycznego już KPO. Te coś, to całkiem konkretne nakłady na polskie sieci elektroenergetyczne. Dwie umowy w tej sprawie podpisali Minister Klimatu i Środowiska, Paulina Hening-Kloska i Prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych, Grzegorz Onichimowski, a kwota dofinansowania to ok. 1,3 mld zł. Jak możemy przeczytać w komunikacie PSE (https://www.pse.pl/biuro-prasowe/aktualnosci/-/ asset_publisher/fwWgbbtxcZUt/content/pse-otrzymaja-1-3-mld-zl-z-kpo?) „Wsparciem ze środków UE zostanie objęta modernizacja linii 220 kV Świebodzice–Ząbkowice i Połaniec–Chmielów oraz budowa linii 400 kV Kozienice–Miłosna, Choczewo–Żarnowiec i Mikułowa–Świebodzice wraz z rozbudową stacji Świebodzice i Mikułowa. Dofinansowanie zostanie przeznaczone także na modernizację istniejącego odcinka linii 400 kV Trębaczew–Joachimów/Dobrzeń oraz podwieszenie drugiego toru linii Ostrów – Kromolice oraz rozbudowę stacji Ostrów i Kromolice. Wszystkie projekty zostaną zrealizowane do końca czerwca 2026 r.”
To dobra wiadomość, ważne, że nie zapominamy o sieciach i koniecznych inwestycjach w tym zakresie, tym bardziej, jeśli spojrzymy na mrożące krew w żyłach plany obecnego rządu pójścia już zupełnie na żywioł w sprawie budowy kolejnych niestabilnych OZE.

A właśnie Rada Ministrów przyjęła „projekt ustawy o zmianie niektórych ustaw w celu dokonania deregulacji w zakresie energetyki”, przedłożony przez MKiŚ. W Komunikacie Centrum Informacyjnego Rządu możemy przeczytać: „Nowe rozwiązania ułatwią życie odbiorcom energii, małym przedsiębiorcom i inwestorom. Zaproponowane przepisy oznaczają mniej biurokracji, tańsze inwestycje w odnawialne źródła energii (OZE) i prostsze rachunki za prąd. Projekt przewiduje także zwiększenie udziału zielonej energii w polskiej gospodarce” (https://www.gov.pl/web/premier/projekt-ustawy-o-zmianie-niektorych-ustaw-w-celu-dokonania-deregulacji-w-zakresie-energetyki2). Jak widać, ta ustawa to samo dobro, bo będą i niższe rachunki za prąd i polepszy się sytuacja małych i średnich przedsiębiorstw i będzie mniej biurokracji. To oczywiście słuszne założenia. Tylko, że równocześnie otwieramy szeroko drzwi do wzrostu niestabilnych OZE i obawiam się, że proces ten może przybrać niekontrolowany rozmiar. Jako przykład można wskazać pomysł, by podnieść próg posiadania koncesji wydawanych przez Prezesa URE dla instalacji OZE z 1MW do 5MW.
Pracom legislacyjnym nad przedmiotowym aktem prawnym będziemy się przyglądać i zapewne sama ustawa stanie się przedmiotem naszej bardziej szczegółowej analizy.

Środa – 28 maja
„Plotkom o stworzeniu superministerstwa odpowiedzialnego za gospodarkę towarzyszą także takie o likwidacji resortu klimatu i środowiska” pisze na swoim blogu Wojciech Jakóbik, powołując się na co najmniej dwa anonimowe źródła. Jak twierdzi, cała operacja jest uzależniona od wyniku wyborów prezydenckich. Tylko, że redaktor nie pisze, jak jest uzależniona. Znając relacje wewnątrz obecnej koalicji i patrząc na dynamikę wydarzeń z ostatnich tygodni (tu już nawet nie wchodzę w ocenę wydarzeń związanych z samą kampanią) to właściwie… każdy wynik wyborów może uruchomić proces przedmiotowych zmian. Raz, że pozycja partii Szymona Hołowni (Polska.2050) jest nienajlepsza, podobnie Minister Pauliny Hening-Kloski, odpowiadającej za resort Klimatu i Środowiska. Pani Minister dość powszechnie jest oceniana, jako jedna z najgorszych członków rządu, a przyznajmy, że konkurencja w tej materii jest naprawdę spora. Zresztą fatalne opinie zbierają i inni członkowie kierownictwa Ministerstwa, Urszula Zielińska i Mikołaj Dorożała (osobisty transfer Pani Minister). A znając co nieco modus operandi Premiera Donalda Tuska, to taki ruch – likwidacja resortu połączona z dymisjami kierownictwa – nie byłby dla niego wielkim problemem.
Nieco inna sytuacja jest z Panią Marzeną Czarnecką, szefową Ministerstwa Przemysłu. Pani Minister może nie zbiera tak negatywnych opinii, ale ma jedną zasadniczą wadę: jest bezpartyjna. Tak wiem, to nie jest wada, ba, to może nawet zaleta, ale nie w tym układzie koalicyjnym i chyba generalnie, nie w naszym systemie polityczno-partyjnym. Pani Minister jest też mało aktywna w mediach, jest właściwie nie znana, dlatego jej odejście nie wywoła żadnych większych emocji, a już na pewno, nie wywoła awantur w ramach koalicji. To dla Premiera na pewno ważny argument.
Oczywiście możliwość rekonstrukcji może polegać na jeszcze innych wariantach personalnych i organizacyjnych, dlatego musimy spokojnie poczekać. Będziemy obserwować rozwój wypadków i jeżeli się okaże, że rekonstrukcja w omawianym powyżej zakresie rzeczywiście nasępi, to wtedy poza uronieniem łzy nad losem odwoływanych osób, pokusimy się o nieco pełniejszą ocenę tych decyzji.

Czwartek – 29 maja
Komisja Europejska kontratakuje. Mieliśmy w ostatnim czasie szereg wypowiedzi, artykułów, wystąpień, na których kwestionowano założenia europejskiej polityki klimatyczno-energetycznej. I to nie tylko w Polsce, Rumunii czy Niemczech, które były/są arenami walki wyborczej. Takie głosy można było nawet usłyszeć w Brukseli, samym jądrze europostępu. Tu już nawet nie będę pisał o zmasowanej kampanii i kolejnych decyzjach administracji Donalda Trumpa. A przecież jeszcze są głosy ekspertów poddających pod wątpliwość politykę unijną.
Trzeba było więc dać tym defetystom odpór, zgodnie z zasadą „na bolączki socjalizmu dajmy jeszcze więcej socjalizmu”. Któż się do tego lepiej nadaje, niż Komisarz Teresa Ribeira z Hiszpanii, pierwsza wiceprzewodnicząca odpowiadająca za konkurencję i kwestie klimatyczne. Socjalistka, która niemal całą aktywność społeczną i polityczną poświęciła walce o lepszy klimat i rugowaniu z przestrzeni gospodarczej i społecznej paliw kopalnych. Jeszcze we wtorek Pani Komisarz udzieliła wywiadu Politico.eu. Tytuł już nie pozostawia wątpliwości: „Bruksela zaproponuje „pragmatyczny” cel klimatyczny na poziomie 90 proc. do 2040 r.” (https://www.politico.eu/article/european-commission-emissions-target-teresa-ribera-climate-change/). Dla części odbiorców może brzmieć szokująco, więc Pani Komisarz dodaje wszystkim wątpiącym otuchy, ale i mobilizuje w duchu socjalistycznego prometeizmu: „mamy tę odpowiedzialność, aby nadal być rodzajem latarni morskiej” i dalej „nie chcę, żeby moje dzieci obwiniały mnie, bo nie byliśmy w stanie postawić na świetlaną przyszłość, bo się baliśmy”. Wiceprzewodniczącą KE martwi, że niektórzy nie pojmują powagi sytuacji, są państwa, które nie realizują zobowiązań. Oczywiście niepokoi też wzrastające zagrożenie ze strony różnej maści populistów. Pani Komisarz zdaje sobie sprawę, że musi też coś zaproponować, sama mobilizacja może nie wystarczyć. Deklaruje więc „pragmatyzm” i „elastyczność” by ambitne cele były akceptowalne i możliwe do realizacji. Nie bardzo tylko wiadomo, na czym to konkretnie ma polegać bo szczegółów jak na lekarstwo.
Główne tezy z wywiadu okraszone niezłomnością w walce o słuszne cele klimatyczne Ribeira powtórzyła dzień później na konferencji prasowej, na której towarzyszył jej Dan Jørgensen, Komisarz ds. energii (https://ec.europa.eu/commission/presscorner/detail/en/ip_25_1337). Okazją było przedstawienie „Dokumentu roboczego służb Komisji: Realizacja celów Unii w zakresie energii i klimatu do 2030 r.” Na konferencji wskazano, że realizacja ambitnych celów klimatycznych idzie nieźle, choć są maruderzy, którzy nie przedstawili jeszcze krajowych planów na rzecz klimatu, przez co powyższy dokument jest niepełny. W gronie maruderów jest Polska (należy przypuszczać, że będzie to owocować przyspieszeniem prac rządowych nad przyjęciem Krajowego Planu w dziedzinie Energii i Klimatu, a znając wcześniejsze założenia to odczuwam spory niepokój). Na konferencji powtórzono słowa o elastyczności i pragmatyzmie, które będą towarzyszyć Komisji w dialogu z państwami członkowskimi. Wydaje się to niezbędne, szczególnie gdy zwrócimy uwagę na kwotę, jaką UE będzie musiała wydatkować do 2030 r., by zrealizować wszystkie ambitne cele. To 570 Mld Euro rocznie!
Ja jeszcze zwróciłem uwagę na słowa Komisarza Jørgensena dotyczące OZE. Stwierdził bowiem, iż „istnieje pewien paradoks: skupiamy się bardziej na odnawialnych źródłach energii niż na efektywności energetycznej, mimo że inwestycje w efektywność przynoszą szybkie korzyści”. Tak Panie Komisarzu, też dostrzegamy ten paradoks. Od dawna…
(patrz też: https://www.politico.eu/article/eu-emissions-goal-2030-climate-energy-goals/)

Piątek – 30 maja
I jeszcze trochę o atomie w USA. Amerykańska Komisja Dozoru Jądrowego (NRC) zatwierdziła zaktualizowany projekt małego reaktora modułowego (SMR) firmy NuScale Power o mocy 77MW. Nowy projekt zastępuje wcześniejszą wersję o mocy 50MW zatwierdzoną w 2020 roku i oferuje lepszą efektywność ekonomiczną oraz wydajność. Reaktory VOYGR są projektowane jako fabrycznie produkowane jednostki, które można łatwo transportować i instalować na miejscu. Każdy moduł wykorzystuje naturalne procesy, takie jak konwekcja i grawitacja, do pasywnego chłodzenia reaktora, co zwiększa bezpieczeństwo i niezawodność. Mimo wcześniejszego wsparcia rządu USA w wysokości 1,35 Mld USD, pierwszy projekt SMR firmy NuScale, znany jako Carbon Free Power Project, został anulowany w 2023 roku z powodu rosnących kosztów i malejącego zainteresowania ze strony potencjalnych partnerów (więcej: https://www.reuters.com/business/energy/us-approves-bigger-nuclear-reactor-design-nuscale-document-says-2025-05-29/?utm_source=chatgpt.com). Dla nas ta sprawa może być dodatkowo interesująca, ponieważ to właśnie z firmą NuScale w 2022 r. podpisał porozumienie w sprawie potencjalnego wdrożenia technologii SMR w Polsce, KGHM reprezentowany przez Marcina Chludzińskiego, ówczesnego Prezesa Spółki.

I zostańmy jeszcze w USA. Prawdziwy prawno-cłowy rollercoaster. A w środku Donald Trump. Pierwsze decyzje to jeszcze styczeń, chwilę po zaprzysiężeniu a ofiarami były Meksyk i Kanada. Potem zawiesił te decyzje, następnie przywrócił, równocześnie podjął pierwsze decyzje wobec Chin, potem zajął się stalą i aluminium. Wreszcie nadszedł pamiętny 2 kwietnia, „Dzień Wyzwolenia”, jak to z emfazą ogłosił Prezydent USA i cła na cały de facto Świat. Potem zawieszał, odwieszał, zmieniał, wykreślał, korygował… no ciągle coś się działo. Rynki w ciągłym niepokoju, bo nikt nie był pewny jutra i tylko zachwyceni byli komentatorzy i dziennikarze rozliczający się na podstawie wierszówek, bo cały czas było o czym pisać. Nie ukrywam, że i mnie to na swój sposób imponowało, bo z tego ciągłego politycznego breakdancu miałem wrażenie, że Trump i USA wychodzą w ostatecznym bilansie na plus, mimo protestów i akcji odwetowych wielu państw i lawiny pozwów składanych do sądów w USA przez poszczególne Stany i przedsiębiorstwa.
I jak grom z jasnego nieba gruchnęła wiadomość, że Sąd Handlu Międzynarodowego USA, będący sądem federalnym uchylił wszystkie(!) wprowadzone cła, stwierdzając, że tylko Kongres ma kompetencję w tym zakresie. Jaką to wywołało erupcję krytycznych wobec Trumpa komentarzy na całym świecie, łączonych zazwyczaj z ekstatyczną radością. Wreszcie, mamy go, ten (tu można podłożyć dowolne określenie) został upokorzony, może nawet to go załamie…
Doba. Trwało to dobę. Federalny sąd apelacyjny uchylił powyższe orzeczenie. Tak więc cła, póki co, są legalne. Swoją drogą, imponujące jest tempo pracy sądów w USA. Przydałoby się tak u nas… Ale nie, co ja piszę! Polska to nie USA, mamy swoją godność, tradycję i wolne sądy. Nikt nas nie będzie pouczał.
Tak czy tak, jestem przekonany, że to nie koniec serialu o wprowadzaniu ceł przez obecną administrację. Z Donaldem Trumpem nie sposób się nudzić.

Sobota – 31 maja
Wybaczą Państwo, ale trochę prywaty. Poświęcę nieco uwagi firmie ORLEN Termika, z którą jeszcze niedawno byłem związany. Mianowicie Samorządowe Kolegium Odwoławcze (SKO) uchyliło dwie decyzje środowiskowe, jakie wydał Prezydent m.st.Warszawy na wniosek Termiki w sprawie bloków, a właściwie jednego bloku gazowo-parowego (BGP) na terenie Elektrociepłowni Siekierki w Warszawie. O uchylenie wnioskowała organizacja ekologiczna „Towarzystwo na rzecz Ziemi”. Tu zawsze mam pewną obawę, czy dana organizacja jest rzeczywiście ekologiczna, bywa przecież z tym różnie, ja też mam wiele negatywnych doświadczeń w tym zakresie, ale przyjmijmy hipotezę roboczą o szczerych intencjach wnioskodawców.
Ekolodzy triumfują, ogłaszają entuzjastyczne odezwy o tym, jak dbają o Warszawiaków. A sprawa jest poważna, bo BGP są kluczowym elementem transformacji energetycznej Termiki w Warszawie. Jeden blok został już uruchomiony na terenie Elektrociepłowni Żerań w 2021 r. (moc elektr. blisko 500MW i 325MW cieplna). Kolejny o mocy elektrycznej ok 500MW jest planowany właśnie na terenie ECS. Opóźnienia, a tym bardziej brak tej inwestycji może rodzić sporo problemów dla Termiki i dla Warszawy.
Tu może ktoś zapytać: jak to blok, w orzeczeniu SKO jest mowa o dwóch blokach (o mocy 500MW i 300MW mocy)? Słuszna wątpliwość, sam byłem zdziwiony, przecież od zawsze była mowa o jednym BGP na terenie Siekierek. Wiem, bo sam jeszcze brałem aktywny udział w przygotowaniach. I wydaje się, że mogło tu dojść do nieporozumienia i w SKO błędnie odczytano intencje inwestora. A Termika złożyła dwa wnioski, nie jako element dwóch procesów inwestycyjnych, a jako alternatywne rozwiązanie w ramach jednej inwestycji. Innymi słowy, planowany tam jest jeden BGP.
Liczę, że wszelkie wątpliwości zostaną wyjaśnione, inwestycja będzie realizowana, bo to dobry projekt dla Termiki i dla Warszawiaków. Trzymam kciuki!

Niedziela – 1 czerwca
II tura wyborów prezydenckich. W tej sytuacji, trudno pisać o czymkolwiek innym.

I pamiętajmy: Precz z Zielonym Ładem!

Autor tekstu
Paweł Przychodzeń

Paweł Przychodzeń

prawnik, menedżer i ekspert w sektorze energetycznym, były wiceprezes PGNiG Termika (obecnie Orlen Termika).

Wyszukiwarka
Kategorie
Paweł Przychodzeń

Paweł Przychodzeń

prawnik, menedżer i ekspert w sektorze energetycznym, były wiceprezes PGNiG Termika (obecnie Orlen Termika).

blank
Pobierz artykuł w PDF
Czytaj więcej
blank