Tusk groził w swoim „orędziu” Nawrockiemu, ale ma problemy nawet w swoim otoczeniu. Jest jak kapitan statku, który kiedyś jednym ruchem marynarzy za burtę, choćby i za krzywe spojrzenie, a dziś pozwala im kręcić się po mostku i planować przejęcie steru. I jeszcze musi udawać, że to wszystko w imię „jedności załogi”.
Donald Tusk w bardzo złym stylu (niepogratulowanie zwycięzcy) ponownie grozi politycznym starciem – tym razem z Karolem Nawrockim. Owszem, do konfrontacji dojdzie, ale czy premier naprawdę jest na nią gotów? Wątpliwe. Przed jego wczorajszym wystąpieniem krążyły nawet plotki o możliwej rezygnacji – absurdalne, ale znaczące. Pokazują, jak jego przywództwo jest dziś postrzegane, nawet wewnątrz obozu władzy.
Ambicje rywali rosną. Radosław Sikorski coraz śmielej rozpycha się w partii, wysyłając czytelne sygnały do niemieckich patronów rządu, że to on jest bardziej użyteczny niż sam Tusk. Nieprzypadkowe są też jego ahistoryczne wypowiedzi na temat relacji polsko-niemieckich, jak ta o Bolesławie Chrobrym czy rzekomych korzyściach Polski z II wojny światowej. Sikorski przymila się patronom z Berlina, by to na niego wymienili obecnego premiera. Z kolei jego sojusznik Roman Giertych ma próbować od wewnątrz destabilizować pozycję premiera robiąc to za pomocą influenserów w rodzaju Elizy Michalik. To pokazuje, że Tusk nie kontroluje już sytuacji jak kiedyś – dziś trzyma przy sobie ludzi, których dawniej po prostu by usunął.
Tusk traci też kontrolę nad instytucjami. Sędziowie zaczynają się buntować, prokuratury nie chcą realizować politycznych poleceń, a instytucje – jak notariat czy sądy – podważają działania rządu. Marzenia o państwie sterowanym z jednej konferencji prasowej legły w gruzach.
Do tego dochodzą sygnały z zewnątrz: wrogość ze strony USA, upokorzenia w Europie (pociąg do Kijowa) i coraz mniejsze zainteresowanie Tuskiem w Brukseli. Jego rząd staje się coraz bardziej marginalizowany, traktowany jako wygodne narzędzie do wyciągania pieniędzy z Polski. Zamiast realnych reform, są więc tylko groźby, rozporządzenia i walka o przetrwanie.
Za ostrą retoryką Tuska kryje się słabnący lider, coraz bardziej osamotniony. A tym razem może się okazać, że nie będzie gdzie uciec.
Na ten temat będę także pisał na łamach „Gazety Polskiej Codziennie”
