Klecha dostał za swoje

Klecha dostał za swoje

blank

Te wszystkie Jachiry, Arłukowicze, Nitrasy, Nowackie, Biedronie i Tuski wreszcie mają powody do radości. Naród się budzi. W Mieścisku klecha oberwał podczas mszy – i do Polsce nadciąga rewolucja.

Szanowni Towarzysze, czerwoni Bracia,  

nie idzie rządzenie, nie umiemy ściągać podatków, zarządzać budżetem i realizować wielkich inwestycji, ale może na froncie walki z Kościołem trochę się wykażemy. Przecież trzeba ograniczyć wpływy czarnych, którzy doprowadzają dzieci na skraj załamania nerwowego każąc im iść do spowiedzi. Trzeba tego zakazać, bo to nieludzkie.

Na razie udało się wyrugować ze szkoły jedną lekcję religii i chyłkiem wprowadzić do szkół wychowanie seksualne, dla niepoznaki nazywane edukacją zdrowotną. To jednak ciągle za mało. Klasy uciskane muszą się obudzić i pokazć, że nie chcą być już więcej karmione bajkami o Bogu, moralności, sumieniu, wierze i chrześcijańskiej kulturze.

Kulturę już prawie przejęliśmy. Epatujemy ohydą, wulgarnością i kłamstwem. Pokonaliśmy nawet Sokratesa, który nudził o dobru, które ma wynikać z prawdy i piękna. Jesteśmy na najlepszej drodze do stworzenia lepszego człowieka, który wreszcie wyzwoli się z kajdan narzuconych przez papieży. Szczególnie tego uciążliwego Jana Pawła II, którego staraliśmy się obrzucić błotem, ale jakoś się nie chciało przykleić. To zadanie na kolejne lata, jeśli zniszczymy jego kult, te zaściankowe mohery nie będą miały już na kim się oprzeć.

Dlatego z taką radością przywitaliśmy zdarzenie z Mieściska, gdzie nasz człowiek wszedł do kościoła podczas mszy, poszarpał księdza, złamał krzyż – ten obłudny symbol, do którego się modlą zacofane baby i ich niedomyci mężowie. Powiedzą, że człowiek domagający się sprawiedliwości był lumpem i do tego jeszcze pijanym. Nie zważajcie na to. Właśnie takich ludzi nam trzeba. To oni będą ostrzem naszej rewolucji. Nie pokonamy naszych wrogów w kulturalnych dyskusjach, ale właśnie silnymi dłońmi lumpów. Ich zadaniem jest siać strach.

Nie wolno jednak tracić czujności, bo oni coraz lepiej rozumieją tę grę. W Londynie trzy miliony ludzi demonstrowało przeciwko naszym brytyjskim towarzyszom, którzy już prawie złapali ten motłoch za mordę. Nazwaliśmy tych ludzi z flagami skrajną prawicą, wkrótce obwieścimy, że są faszystami.

Celnie opisał to Santiago Abascal, hiszpański watażka z pożal się Boże – no właśnie jak ten język jest zatruty przez tę chrześcijańską zarazę – partii VOX: „Nie zabijają nas za to, że jesteśmy faszystami. Nazywają nas faszystami, żeby nas zabić”. Oczywiście nigdy nie przyznamy, że mówi prawdę, ale weźcie sobie kamraci te słowa do waszych czerwonych serc. O to właśnie chodzi. Gdy już nazwiemy ich faszystami, gdy odbierzemy im człowieczeństwo, prawo zabierania głosu, nawet istnienia – będziemy mogli się z nimi rozprawiać na dobre. Jak z tym Charliem Kirkiem. Widzieliśmy wybuch radości naszych towarzyszy i dzieliliśmy z nimi te chwile szczęścia, plując na tych, którzy odsądzali nas od czci i wiary – znów te śmieci w języku, trzeba je będzie wszystkie wymieść – za tańce w obliczu śmierci. Tak cieszyliśmy, że strzał był celny.   

Rewolucja wymaga ofiar. Im więcej ich będzie po stronie naszych wrogów, tym lepiej.

Wasz towarzysz #silnyrazem

Autor tekstu
Mariusz Staniszewski

Mariusz Staniszewski

dziennikarz, był m.in. wiceprezesem Polskiego Radia, prezesem TechFilm i wicenaczelnym Wprost, współtwórca Kanału Dobitnie i prezes Dobitnie Media.

Wyszukiwarka
Kategorie
Mariusz Staniszewski

Mariusz Staniszewski

dziennikarz, był m.in. wiceprezesem Polskiego Radia, prezesem TechFilm i wicenaczelnym Wprost, współtwórca Kanału Dobitnie i prezes Dobitnie Media.

blank
Pobierz artykuł w PDF
Czytaj więcej
blank