Od Korfantego do Ziobry. Historia aresztowań politycznych zatacza koło w Polsce

Od Korfantego do Ziobry. Historia aresztowań politycznych zatacza koło w Polsce

blank

Aresztowanie Wojciecha Korfantego w 1930 roku odbyło się prawie zgodnie z prawem. Podnoszona wówczas kwestia przysługującego mu jeszcze przez kilka godzin immunitetu (zatrzymano go niecałe dwie godziny przed dostarczeniem do kancelarii Sejmu Śląskiego informacji o jego rozwiązaniu) dziś interesować może jedynie historyków.

Korfanty trafił do Twierdzy Brzeskiej, ale ponieważ niezbyt pasował do reszty więźniów z Centrolewu, trochę się nad nim popastwiono. Po niedługim czasie został jednak wypuszczony. Dopiero w 1935 roku uciekł do Czechosłowacji, a konkretnie do Pragi. Władze sanacyjne zachowały się wyjątkowo wrednie, nie pozwalając mu przyjechać na pogrzeb syna. Wrócił do Polski kilka miesięcy przed wojną, w 1939 roku. Został natychmiast zatrzymany i osadzony na Pawiaku. Wieść gminna niesie, że ściany w jego celi zostały pomalowane farbą z trucizną. Kilka dni po zwolnieniu umarł w szpitalu w Warszawie. Sekcja zwłok wykazała owrzodzenie wątroby, charakterystyczne dla zatrucia arszenikiem. To, że było to aresztowanie polityczne, nie ulega wątpliwości. Jednak postawiono mu również zarzuty kryminalne: malwersacje, korupcję itp. Nie można wykluczyć, że nie były one całkowicie wyssane z palca. Styk polityki z biznesem zawsze tworzy różne pokusy, a Korfanty był chyba najbardziej rozpoznawalną postacią tego styku. Wszystko to nie zmienia faktu, że jest Ojcem Niepodległości – i zarówno w Katowicach, jak i w Warszawie ma swoje pomniki.

Również w 1930 roku zatrzymano w pociągu z Krakowa do Tarnowa Wincentego Witosa, kolejnego z Ojców Niepodległości, trzykrotnego premiera rządu polskiego. Osadzony w Twierdzy Brzeskiej, był traktowany jak zwykły kryminalista. Zatrzymano go bez podania przyczyn, a z czasem oskarżono o próbę obalenia rządu wraz z innymi członkami Centrolewu. W listopadzie, po wyborze na posła, wyszedł na wolność – II RP to nie PRL, jeszcze jakieś zasady obowiązywały. Odpowiadał z wolnej stopy. Profilaktycznie, znając „niezależność” sądów od ówczesnych władz, przed wydaniem wyroku w 1933 roku opuścił Polskę i udał się do Pragi w Czechosłowacji, a później na bliższe Polsce tereny. Po wyjeździe został skazany na 1,5 roku więzienia. Witos był jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci polskiej polityki międzywojennej i trudno znaleźć opracowania potwierdzające słuszność wyroku. Wiele natomiast wskazuje na słuszność decyzji o wyjeździe. Sam Witos tłumaczył, że naród nie oczekuje od niego i innych polityków męczeństwa, tylko walki z reżimem.

To tylko dwa przykłady wybitnych polityków (było ich znacznie więcej), którzy, chroniąc się przed nieuczciwymi sądami i wyrokami, wyjechali za granicę. To byli wielcy patrioci, wielokrotnie zasłużeni dla odzyskania niepodległości. Ich główną winą było to, że nie podobał im się sposób sprawowania władzy przez ówczesne rządy. Byli i tacy, którzy zdecydowali się zostać i odsiedzieć wyroki. Opinia publiczna była podzielona w ocenie działań sanacji – zresztą do dziś istnieją różne spojrzenia. Polska między dwoma totalitaryzmami, sytuacja wewnętrzna skomplikowana – innymi słowy, trzeba było eliminować wszelkie zagrożenia, bo mogły być wykorzystywane przez wrogów wewnętrznych i zewnętrznych. Dla sympatyków narodowców, większości ludowców i chadeków Korfanty i Witos byli bohaterami gnębionymi przez „potwora” Piłsudskiego. Dla piłsudczyków to byli zdrajcy, którzy – szczególnie Korfanty – chcieli oddać Polskę Niemcom i robili z nimi interesy. I jakkolwiek tragiczna nasza historia by nie była, to przecież wiemy, że była to tylko przygrywka do koszmaru wojny i 45 lat PRL. Czy II RP była państwem autorytarnym? Z dzisiejszej perspektywy może tak to wyglądać, jednak wtedy trudno byłoby ją tak nazwać. Na tle Niemiec i Związku Radzieckiego, gdzie wyborów bądź nie było, bądź były fasadowe, a przeciwników politycznych zamykano codziennie, Polska była wciąż oazą demokracji.

Nie wiem, jak będzie opisywany przez historyków obecny okres. Jednak mocno niepokojące jest to, że po ponad 30 latach braku procesów politycznych wracamy do dawno zapomnianych pojęć. Były wicepremier rządu polskiego zostaje oskarżony o kierowanie grupą przestępczą. Grozi mu za to 25 lat więzienia. To sytuacja, która sytuuje Polskę w tradycji sowieckiej: „dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie”. Osobę wybiera się nieprzypadkowo – Zbigniew Ziobro kumuluje wokół siebie bardzo dużo negatywnych emocji. Ja również nie jestem fanem tego, co i jak robił. Ale jeśli ktoś rok temu powiedziałby mi, że mogę mieć do niego pozytywne odczucia, wydawałoby mi się to niemożliwe, a jednak… Ziobro jest człowiekiem chorym, ma ledwie zaleczony nowotwór, a wsadzenie go za kratki może skończyć się tak, jak skończyło się dla Korfantego. Sam zarzut jest kuriozalny – częstokroć stosowany wobec przestępców najcięższego kalibru, ponieważ ułatwia procedury, a udowodnienie udziału w takiej grupie pozwala na wydanie wysokich wyroków. Historia, gdy się powtarza, częstokroć staje się farsą – a Ziobro to nie Korfanty. Jednak jego śmierć w areszcie lub niedługo po jego opuszczeniu zrobiłaby z niego męczennika. Dlatego należałoby doradzić rządzącym daleko posuniętą ostrożność. Romanowski, który od kilku miesięcy przebywa w Budapeszcie – to też nie Witos. Ale jakoś dziwnie dużo tu analogii, chociaż Budapeszt to nie Praga, Koalicja 13 Grudnia to nie sanacja i ogólnie wszystko to niby nie to, co było – ale… Jednak jakkolwiek by tego nie tłumaczyć, jest to już pewien rodzaj autorytaryzmu z coraz mniej uśmiechniętą twarzą. I zanim będzie za późno, niech to wybrzmi – jak najbardziej dobitnie.

Autor tekstu
Przemysław Miśkiewicz

Przemysław Miśkiewicz

Publicysta. Działacz podziemia z lat 80. Przewodniczący Śląskiej Rady Konsultacyjnej ds. Działaczy Opozyzycji Antykomunistycznej, członek Stowarzyszenia Pokolenie. Zoologiczny antykomunista

Wyszukiwarka
Kategorie
Przemysław Miśkiewicz

Przemysław Miśkiewicz

Publicysta. Działacz podziemia z lat 80. Przewodniczący Śląskiej Rady Konsultacyjnej ds. Działaczy Opozyzycji Antykomunistycznej, członek Stowarzyszenia Pokolenie. Zoologiczny antykomunista

blank
Pobierz artykuł w PDF
Czytaj więcej
blank