Ś.p. Narodowa Agencja Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE). Nie będzie jej, bo była pomysłem PiS

Ś.p. Narodowa Agencja Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE). Nie będzie jej, bo była pomysłem PiS

blank

Rząd rezygnuje z koncepcji PiS wydzielenia aktywów węglowych w odrębny podmiot. O takiej decyzji poinformował na spotkaniu z dziennikarzami Wojciech Wrochna, Pełnomocnik ds. Strategicznej Infrastruktury Energetycznej. Powołanie Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE) było flagowym projektem w obszarze energetyki II kadencji rządu Prawa i Sprawiedliwości. Pomysłu nie udało się zrealizować, wynik wyborów parlamentarnych z 2023 r. zdecydował, że ostateczną decyzję o ewentualnym powołaniu NABE miał podejmować już nowy rząd. Trochę to trwało, ale rozstrzygnięcie wreszcie zapadło — NABE nie powstanie.

W trakcie prac nad NABE miałem pewne wątpliwości. Owszem, widziałem zalety, ale dostrzegałem też wady tej propozycji.Zastanawiałem się na przykład, czy pchanie wszystkich aktywów węglowych w jedną, z założenia specjalnie traktowaną, spółkę to najlepszy pomysł. Ale też obserwowałem rosnącą frustrację niektórych zarządów firm energetycznych. Pamiętajmy, lata 2022–2023 to rekordowe ceny węgla (już nawet nie wspomnę o konieczności interwencyjnych i bardzo kosztownych zakupów za granicą). To czas rosnących kosztów obsługi systemu EU ETS (w 2021 r. koszt uprawnień za jedną tonę CO₂ wzrósł z ok. 30 do ponad 100 euro!), to pokaźny wzrost kosztów utrzymania firm (np. konieczność podążania z kosztami pracy za wysoką inflacją), to coraz liczniejsze obciążenia, w tym pojawiające się ad hoc (np. finansowanie Funduszu Wypłaty Różnicy Ceny). To już wyraźne problemy z możliwością korzystania z narzędzi finansowych do obsługi procesu modernizowania jednostek węglowych i słabo skrywana niechęć towarzystw ubezpieczeniowych do współpracy przy ochronie ubezpieczeniowej aktywów węglowych. Na to nakładały się kolejne regulacje unijne i krajowe, i jeszcze ten ciągły medialny harmider, jak to energetyka węglowa jest przyczyną wszelkich nieszczęść.

A to wszystko było jeszcze podlane niejednoznacznością w wypowiedziach i decyzjach ówcześnie rządzących, bo z jednej strony słychać było głosy o konieczności transformacji energetycznej i odchodzeniu od węgla, ale równocześnie padały twarde deklaracje o utrzymywaniu energetyki opartej na węglu. Tych trudności było oczywiście więcej, stąd rozumiałem — i dalej rozumiem — wszystkich tych menedżerów państwowych spółek energetycznych, którzy gorąco wspierali pomysły ówczesnego kierownictwa Ministerstwa Aktywów Państwowych na systemowe oddzielenie jednostek węglowych od innych aktywów. Mieściło się to w racjonalnej ocenie interesu tychże spółek.

NABE było ciekawą koncepcją, na swój sposób nowatorską, bo to nie było tylko „proste” połączenie podobnych przedsiębiorstw w celu budowania giganta, quasi monopolisty mogącego sobie lepiej radzić na rynku. Filozofia budowania NABE była inna — miała to być skuteczna odpowiedź na zmieniające się otoczenie regulacyjne, przy zagwarantowaniu bezpieczeństwa energetycznego państwa i jednoczesnym utrzymaniu firmy w przyzwoitej kondycji ekonomicznej. Trudna sztuka, przypominająca wyzwania tytułowej postaci ze znanego musicalu „Skrzypek na dachu”, ale był to jakiś pomysł. Taki podmiot mógł np. korzystając z powagi państwa stojącego za nim, uzyskać mocniejszą legitymację do rozmowy z instytucjami unijnymi, ale też bankami i towarzystwami ubezpieczeniowymi. To było warte dyskusji, ale tej z przywołanych powyżej powodów zabrakło. Rządowi się spieszyło, ówczesna opozycja z definicji była na „nie”, nie chciała nawet podjąć debaty, a wybory zamknęły de facto sprawę.

Teraz wiemy, że NABE nie powstanie (tu nie wchodzę w dywagacje, kiedy będą wybory i czy możliwy powrót PiS do władzy wraz z innymi konserwatywnymi ugrupowaniami nie otworzy drogi do wskrzeszenia idei NABE).Podmiot ten, zdaniem obecnie rządzących, mógłby bez należytego uzasadnienia uzyskać pozycję monopolisty. Ponadto, za powstaniem NABE nie przemawiają, zdaniem rządu, argumenty ekonomiczne. Pan minister Wrochna na wspomnianym spotkaniu odwoływał się do analiz, jakie w ostatnim czasie były prowadzone w ramach prac rządowych. W dokumentach tych wskazuje się m.in. na jedną, ale mającą kluczowe znaczenie okoliczność, a mianowicie analizy uzasadniające powstanie NABE powstawały w oparciu o dane z 2022 r. A jak opisałem powyżej, był to bodaj najgorszy rok dla energetyki węglowej. Obecna sytuacja jest korzystniejsza i nie ma w związku z tym tak silnego impulsu dla spółek energetycznych do pozbywania się tych aktywów. Przeciwnie, utrata tak pokaźnej części swojego majątku to poważne zmniejszenie możliwości rozwoju swojego potencjału. A minister Wrochna w rozmowie z Energy Drink podkreślił dodatkowo, iż NABE „może i by lekko ułatwiło finansowanie, ale spowodowałoby szereg większych i bardziej skomplikowanych problemów”.

No dobrze, a co dalej? Wiemy, że sytuacja spółek mających aktywa węglowe jest lepsza niż kilka lat temu.Ale czy to oznacza, że nie wdrażamy żadnych działań systemowych? Pełnomocnik ds. Strategicznej Infrastruktury Energetycznej niewiele podał szczegółów, choć ujawnił, że rząd postawi na trzy filary:


▪ kontynuację rynku mocy;
▪ elastyczność systemu;
▪ mechanizm dekarbonizacyjny;

Kluczowym elementem tego zestawienia i tak naprawdę jedynym konkretem jest mechanizm wsparcia w postaci rynku mocy. Jak stwierdził pan minister, powinien być przedłużony nawet do 2040 r. To zasadnicza zmiana. Rynek mocy ma swoich gorących przeciwników, ale w tak skomplikowanym i przeregulowanym systemie wydaje się narzędziem dającym stabilizację ekonomiczną firmom energetycznym i wpływającym na bezpieczeństwo systemu elektroenergetycznego. Ja akurat zawsze byłem za utrzymywaniem tego rozwiązania w systemie, więc moim zdaniem to dobra wiadomość. Ale czekam na konkretne propozycje i skuteczny lobbing w agendach UE. Bruksela generalnie jawi się jako kluczowy element w działaniach, jakie będzie musiał podjąć rząd, przedłużając użytkowanie dużych jednostek węglowych w polskim systemie energetycznym. Pan minister deklaruje rozmowy z Brukselą jeszcze w tym roku.

Podsumowując, nie dane nam będzie zobaczyć, jak koncepcja NABE sprawdza się w praktyce. Szkoda, bo chciałbym zobaczyć, jak w tak trudnym otoczeniu regulacyjnym i rynkowym mogą funkcjonować podobne rozwiązania.To mogłoby mieć znaczenie dla innych branż, również podlegających tak daleko idącym zmianom prawnym. Ale NABE mogłoby spełnić jeszcze jedno zadanie — budować nową świadomość w relacjach z Brukselą, nie wiem, na ile inną i na ile determinowaną myśleniem o zachowaniu maksimum suwerenności decyzyjnej, ale na pewno byłaby to nowa jakość.

Mam wrażenie, że obecna ekipa rządząca nawet nie spróbowała na poważnie pochylić się nad założeniami NABE, które przygotowali poprzednicy. Słyszymy wprawdzie o analizach, które powstawały w MAP, może jeszcze gdzieś, ale to brzmi raczej jak alibi. Proszę bardzo, nie od razu wyrzucamy projekt, najpierw policzyliśmy, że się nie opłaca. A ja myślę, że on się nie opłacał, bo był „nie nasz”. Podobnych przykładów jest przecież więcej. I nie chcę tu na siłę bronić koncepcji NABE, bo, jak stwierdziłem na początku, sam nie byłem do niej przekonany w 100%. Ale jednak oczekiwałem dyskusji. To na tyle ważna sprawa, że mój postulat nie jest jakąś fanaberią.
Mam nadzieję, że kiedyś wyjdziemy z tego trybalizmu, bo to jest siła niszcząca wszystko, co wspólne. A przynajmniej wyjmiemy poza nawias tej zimnej wojny domowej projekty strategiczne. I mam nadzieję, że stanie się to już niedługo.

(korzystałem m.in. z https://wjakobik.com/2025/07/09/wegiel-energetyka-wydzielenie-aktywow-weglowych-reforma-rynek-mocy-rzad-wrochna-jaworowski-nabe/).

Na zdjęciu: Puls Biznesu. 03.04.2022

Autor tekstu
Paweł Przychodzeń

Paweł Przychodzeń

prawnik, menedżer i ekspert w sektorze energetycznym, były wiceprezes PGNiG Termika (obecnie Orlen Termika).

Wyszukiwarka
Kategorie
Paweł Przychodzeń

Paweł Przychodzeń

prawnik, menedżer i ekspert w sektorze energetycznym, były wiceprezes PGNiG Termika (obecnie Orlen Termika).

blank
Pobierz artykuł w PDF
Czytaj więcej
blank