SEPT – Subiektywny Energetyczny Przegląd Tygodnia – inauguracja

SEPT – Subiektywny Energetyczny Przegląd Tygodnia – inauguracja

blank

Na wstępie kilka zdań wprowadzenia. Przede wszystkim, spieszę wyjaśnić, że skoro to przegląd autorski, to dobór wydarzeń opisywanych w niniejszej rubryce będzie odpowiadał wyłącznie jednemu kryterium: temu co ja uznam za warte skomentowania. Nie ma więc mowy o jakimś zobiektywizowanym procesie wyboru, przeciwnie jest to w stu procentach subiektywna selekcja.

Podobnie, zgodnie z tytułem rubryki, mam zamiar obficie korzystać z możliwości opatrywania opisywanych wydarzeń komentarzami, w których dam upust moim poglądom na energetykę i zachodzące w niej procesy. Ale to nie oznacza, że przedstawiane informacje będą w jakikolwiek sposób nierzetelne, czy nieprawdziwe. Przeciwnie, informacje będą rzetelne (nierzadko z podaniem źródła), nawet jeżeli wzbogacone moim komentarzem.

I ostatnia kwestia: przeglądy będą przygotowywane i publikowane w rytmie tygodniowym, z założeniem, jeden dzień jeden temat. Opisywany problem, nie zawsze musi odpowiadać idealnie dniu, któremu jest przypisany. Czasem może to być dzień publikacji jakiegoś artykułu czy raportu, czy zaistnienia jakiegoś wydarzenia, czasem może to być dzień następny albo dzień kiedy o czymś się dowiedziałem, a czasem zwyczajnie, impresja autora. W końcu to subiektywny przegląd. Jak ostatecznie ten format wyjdzie, szybko się przekonamy. Liczę na Państwa odzew, żywiąc nadzieję, że trafi w Wasze gusta.

Poniedziałek – 12 maja

Ruszył Portal DOBITNIE. Jak zaznaczył w słowie wstępnym Wiktor Świetlik: „chcemy tworzyć medium niezależne od partii politycznych, nieprzymuszone do głoszenia żadnej ideologii. Medium kierujące się zdrowym rozsądkiem i troską o rację stanu”. Ważnym obszarem naszej aktywności będzie energetyka, ponieważ – tu znów odwołam się do tekstu wstępnego – „uważamy, że przyszłość energetyki będzie kluczowa dla Polski”. Dlatego bez obaw podejmiemy najważniejsze, w tym najbardziej kontrowersyjne tematy jeżeli tylko uznamy, że wymaga tego rzetelność debaty o energetyce. Takim tematem na pewno jest przyszłość paliw kopalnych, w tym przyszłość polskiego węgla. Chcemy walczyć o polski węgiel! Będziemy też pytać, czy dalsze bezrefleksyjne pchanie naszej energetyki w kierunku niestabilnych OZE jest zgodne z polskim interesem i bezpieczeństwem państwa. Będziemy też się przyglądać postępom w budowie dużego i małego atomu, a mamy wrażenie, że dyskusja i w tym zakresie jest dalece uboga. A to tylko kilka z wielu tematów wartych dyskusji.

 Wtorek – 13 maja

Dziennik Gazeta Prawna m tekście Reforma systemu ETS. OSGE chce podkreślić znaczenie małego atomu (https://serwisy.gazetaprawna.pl/energetyka/artykuly/9796894,reforma-systemu-ets-osge-chce-podkreslic-znaczenie-malego-atomu.html) przytacza ciekawą polemikę między Rafałem Kasprowem, prezesem Orlen Synthos Green Energy (OSGE), czyli podmiotem mającym ambicję budowy w Polsce pierwszych reaktorów SMR (small modular reaktor), a Michałem Hetmańskim, prezes Fundacji Instrat. W tle dyskusja na temat wykorzystania środków z ETS1 i propozycja Ministerstwa Klimatu i Środowiska, by 100% dochodów z aukcji uprawnień do emisji (w 2024 r. było to ok. 16 mld zł.) było kierowane na „cele związane z ochroną klimatu i adaptacją do jego zmian” (cokolwiek to oznacza).

Abstrahując od wszystkich elementów tej dyskusji i planów Ministerstwa, to pojawia się tu kwestia wsparcia dla energetyki jądrowej. I w tym właśnie kontekście na uwagę zasługują opinie wymienionych ekspertów, bo dotyczą ekonomicznej strony projektów SMR. Michał Hetmański zauważa, iż zabiegi OSGE by korzystać ze środków pochodzących z ETS związane są ze znacznie rosnącymi kosztami jednostek SMR, które wydają się dużo wyższe niż jeszcze niedawno wskazywał choćby Michał Sołowow, współwłaściciel OSGE. To zmniejsza, zdaniem Hetmańskiego, konkurencyjność do „dużego atomu”. Jak stwierdza na portalu X: „SMR z Kanady będzie kosztował za 1 GW ok. 70 mld zł, tyle co pierwsza polska elektrownia PEJ”.

Na to odpowiedział Kasprów: „W Kanadzie koszt wybudowania 4 reaktorów BWRX-300 podano jako 20,9 mld CAN. To daje łącznie kwotę 56,4 mld zł. Daje to 47 mld zł za 1000 MW”. I dalej: „Dodatkowo koszt 20,9 mld CAN zawiera w sobie cała infrastrukturę niezbędną do realizacji elektrowni w tym chłodzenie, przebudowę infrastruktury, przyłącze”. To opatruje konkluzją, iż: „w odróżnieniu od projektu PEJ, który jest w pełni państwowy, a koszty tego projektu poniesiemy nie tylko my, ale i nasze dzieci i wnuki, projekt OSGE jest projektem prywatnym”.
Z jednej strony rozumiem strategię komunikacyjną przyjętą przez Sołowowa i Kasprowa stawiania się w pewnej opozycji do „dużego atomu”. Tym niemniej biorąc pod uwagę fakt, że jeszcze nigdzie na te rozwiązania nie zostały skutecznie wdrożone i tak naprawdę nie znamy ich ostatecznych kosztów, to strategia ta może być nieco ryzykowna. Moim zdaniem trzeba kontynuować prace nad wszystkimi projektami atomowymi, badać dostępne technologie i możliwości ich wdrożenia. I trzeba też uczciwie mówić, że wszelkie rozwiązania z zakresu energetyki atomowej są drogie. Ale może to też czas, by zrezygnować z innych, dużo mniej opłacalnych projektów i tam szukać środków? Pierwszy z brzegu to Programu Rozwoju Morskich Farm Wiatrowych wyceniany na 130 mld zl., które – powiedzmy to sobie otwarcie – NIGDY nie się zamortyzują w postaci korzyści dla naszej energetyki, gospodarki i bezpieczeństwa. 

Środa – 14 maja

Niemiecki Die Welt alarmuje: Dramatyczny kryzys energetyki wiatrowej w Niemczech – i jego konsekwencje” (https://www.welt.de/wirtschaft/plus256108392/Energiewende-Deutschlands-dramatischer-Windkraft-Einbruch-und-seine-Folgen.html). Nie, proszę nie przecierać oczu, nie sprawdzać czy to jest jakiś błąd. To dramatyczna prawda! I piszą o tym sami Niemcy, nie złośliwi Polacy czekający tylko by okazać schadenfreude. I ten dramat rozgrywa się w samym sercu tak dumnie ogłaszanej na cały świat, transformacji energetycznej.

Możemy przeczytać o gigantycznych stratach farm wiatrowych w I kwartale 2025 r. Spadek produkcji rok do roku o blisko 30%. A pamiętajmy, że energia wiatrowa stanowi już główną część miksu energetycznego Niemiec. Co było powodem? Nie uwierzą Państwo, otóż okazało się, że… wiatr nie wiał. To znaczy wiał, ale słabo, był to najgorszy wietrznie okres od 50 lat. Dowiadujemy się więc, że wiatr może nie wiać. Dla każdego mającego choć trochę podstawowej wiedzy o otaczającym nas świecie to nic zakasującego. Ale już np. dla Pani Minister Pauliny Hening-Kloski czy Urszuli Zielińskiej to może być szok. Przecież, jak mogliśmy czasem usłyszeć, właściwie to zawsze wieje, w końcu po to jest wiatr. I żeby jeszcze napędzał wiatraki. Dlatego trzeba budować kolejne wiatraki.

Widzimy jednak, że to nie takie proste. No właśnie. Albert Einstein powiedział kiedyś, że „wszystko należy upraszczać jak najbardziej, ale nie bardziej”.

[dziękujemy Portalowi Nowy.Świat.24]

Czwartek – 15 maja

Chińczycy mogą zdalnie sterować produkowanymi u siebie panelami fotowoltaicznymi instalowanymi w Europie i USA pisze Wojciech Jakóbik na swoim Blogu )za serwisem Reuters). Takie spekulacje pojawiały się już od pewnego czasu, a ich intensywność wzrosła po blackoucie w Hiszpanii (o blackoucie więcej na DOBITNIE: https://dobitnie.pl/hiszpanka-energetyczna-jak-uniknac-blackoutu/). Teraz możemy chyba mówić o czymś więcej niż tylko o przypuszczeniach. Mianowicie, amerykańscy urzędnicy dokonując inspekcji chińskich paneli znaleźli w falownikach nieautoryzowane podzespoły (amerykanie wspominają nawet o urządzeniach komunikacyjnych). Falowniki to newralgiczne elementy instalacji fotowoltaicznych, bo odpowiadają za łączenie paneli z siecią, więc jakikolwiek inny sprzęt elektroniczny jak tam się znajduje budzi uzasadnione obawy. Amerykanie nie mają wątpliwości, że urządzenia te mogą służyć Chińczykom nawet do przejęcia kontroli nad daną instalacją fotowoltaiczną, a także – co już brzmi bardzo groźnie – destabilizacją sieci elektroenergetycznych. To nie pierwszy taki sygnał. W ostatnim czasie podobne nieautoryzowane urządzenia komunikacyjne zostały również znalezione w różnego rodzaju bateriach od chińskich dostawców.

Jak stwierdził Mike Rogers, były dyrektor amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego „Wiemy, że Chiny wierzą, że warto narażać przynajmniej niektóre elementy naszej podstawowej infrastruktury na ryzyko zniszczenia lub zakłóceń„.

Jak widać, sprawa jest poważna. Warto więc poświęcić więcej uwagi na weryfikację sprzętu energetycznego, jaki trafia do nas z Chin.

Piątek – 16 maja

Suddeutsche Zeitung w artykule Macht euch keine Sorgen!( (Nie martw się!) donosi: „Wybuchowe akta z Urzędu Kanclerskiego Federalnego pokazują, jak bardzo Angela Merkel była zaangażowana w rozwój biznesu gazowego z Rosją i forsowanie gazociągu Nord Stream 2 pomimo wszelkich obaw politycznych” (www.sueddeutsche.de/projekte/artikel/politik/gas-nordstream-russland-merkel-e107357/?reduced=true). Ktoś mógłby powiedzieć, dla Polaków żadna nowość. To prawda, ale tym razem możemy się wesprzeć odtajnionymi na wniosek dziennikarzy 63 dokumentami Urzędu Kanclerskiego. Smutna to lektura, bo widać z niej, jak bardzo Angela Merkel osobiście zaangażowała się w deale gazowe z Putinem (nie tylko związane z budową Nord Streamów, ale i sprzedażą Rosji magazynów gazu!). Jak zadarniowała podległe służby, by neutralizować opór w kraju i za granicą, przede wszystkim, w Polsce. Mówiąc wprost, jak kłamać, że to jest inicjatywa prywatnych przedsiębiorstw (czy nie przypomina nam to czegoś?).

Co gorsza, Niemcy doskonale zdawali sobie sprawę z ryzyk, a mimo to brnęli w te projekty z pruską konsekwencją. Czym się to skończyło, doskonale wiemy. Niemcy też, pytanie tylko czy, ewentualnie jakie wyciągnęli z tego wnioski.

Przy okazji trzeba przyznać, że szybko postępuje weryfikacja, a właściwie falsyfikacja ckliwej autobiografii byłej Kanclerz (na DOBITNIE więcej na temat książki Angeli Merkel w tekście Wiktora Świetlika: Merkel się ulało, jej książka dopiero staje się aktualna; https://dobitnie.pl/merkel-sie-ulalo/).

[dziękujemy użytkownikowi Portalu X, 1Star

Sobota – 17 maja

To dobry moment, by napisać kilka słów o ostatnich działaniach, czy bardziej zapowiedziach Rządu w zakresie regulacji UE dot. energetyki i klimatu. Słyszymy m.in. zapowiedzi walki o rewizję systemu ETS1 i odłożenie w czasie ETS2. Ponoć, rozmawiała o tym Pani Minister Hening-Kloska na nieformalnym szczycie UE ministrów ds. energii. Powiedział też o tym wprost  Miłosz Motyka, wiceminister MKiŚ przy okazji Konferencji Impact CEE 2025 (m.in. dla Super Expressu: Bloki gazowe, atom i OZE – tak będzie wyglądała transformacja energetyczna Polski; https://superbiz.se.pl/wiadomosci/wiceminister-klimatu-bloki-gazowe-atom-i-oze-tak-bedzie-wygladala-transformacja-energetyczna-polski-aa-8jGq-jsuX-rTmy.html).

Brawo! Tylko mógłby ktoś złośliwie zapytać, dlaczego tak późno? Już nawet nie chodzi o pierwszy rok rządów obecnej Koalicji, rozumiemy, przecież trzeba było zorientować się jakoś w zadaniach i kompetencjach, a to trwa, powiedzmy rok. Oczywiście to powinno trwać dużo krócej, ale nie wymagajmy od tej ekipy zbyt wiele. I właśnie tak się świetnie złożyło, że po ponad roku sprawowania rządów, Polska objęła prezydencję w UE. Prezydencja to doskonała okazja, by zaproponować, ba, narzucić agendę i nawet doprowadzić prace dot. ewentualnych zmian w regulacjach unijnych do sukcesu. To niekwestionowany przywilej gospodarza, a skoro obecna ekipa szczyci się dobrymi relacjami w Unii, to grzechem byłoby nie skorzystać z okazji. Tylko, że trzeba takie tematy przygotować wcześniej, by od samego początku prezydencji z impetem wprowadzić je do dyskusji. Pół roku to nie jest długi okres, szczególnie dla zmian wywołujących kontrowersje. Jeżeli o zmianach w systemie ETS 1 i ETS2 mówimy w połowie maja tj. po upływie ¾ naszej prezydencji, to obawiam się, że na skuteczne wprowadzenie tych tematów do dyskusji jest za późno, a już na pewno za późno jest na jakiekolwiek oczekiwane przez nas konkluzje.

Szkoda, tym niemniej trzymam za polskich przedstawicieli kciuki.

Niedziela – 18 maja

Wybory. Tematy energetyczne pojawiały się w wypowiedziach kandydatów na Prezydenta RP. Najsilniej chyba u polityków o bardziej konserwatywnym światopoglądzie. Wiele razy Karol Nawrocki, Sławomir Mentzen, Grzegorz Braun, Marek Jakubiak i Artur Bartoszewicz mówili o konieczności rewizji, a nawet wypowiedzenia Zielonego Ładu. W tym kontekście chciałbym zwrócić uwagę na ostatnią debatę w TVP i wystąpienie dr Artura Bartoszewicza, który powołał się na analizę prof. Ryszarda Piotrowskiego, znanego konstytucjonalisty nt. niezgodności regulacji składających się na Zielony Ład z Konstytucją RP. Wskazane zostały artykuły Konstytucji, które zdaniem naukowca są naruszane normami UE w tym zakresie: 1, 2, 5, 20, 21, 30, 31, 47, 76 i 90.  Przyznam się, że nie znam tej analizy, ale profesor Piotrowski jest osobą, która daje rękojmię rzetelnej pracy, więc postaram się braki szybo nadrobić i podzielić się z Państwem refleksjami z tej lektury.

Ponadto, wszyscy wymienieni kandydaci mocno akcentowali konieczność powrotu do węgla. Różnie to wyrażali, ale przesłanie było właśnie takie, musimy oprzeć naszą energetykę na węglu, oczywiście tym, który jest wydobywany na terenie Polski. Koniec z likwidacją kopalń, wspieramy polskie górnictwo.

Co ciekawe, nie było właściwie słychać propozycji przeciwnych. A przecież w stawce mamy kilkoro kandydatów o lewicowej czy centrolewicowej proweniencji. A jeszcze w kampanii przed wyborami parlamentarnymi w 2023 r. głosów o komiczności wdrażania europejskiego Zielonego Ładu i likwidacji polskiego górnictwa węglowego było bez liku. Ba, teraz Rafał Trzaskowski stwierdził, że Zielonego Ładu już nie ma. Hm… no jednak to nieprawda, a ostatnim dowodem są zapisy Traktatu z 9 maja zawartym przez Polskę i Francję. Tylko proszę wszystkich weryfikatorów, którzy z aptekarską precyzją będą dowodzić, że w rzeczonym Traktacie nie padają słowa „Zielony Ład”, by się  nie trudzili. A jak to za mało, to proszę przeanalizować tak na początek: art. 2 ust. 5, art. 6 ust.3, art. 7 ust. 1-3, art. 8 ust.1, art. 9 ust. 1-2, art. 10 ust. 1-2, art. 10 ust.4. Są i inne przepisy.

Ciekawą propozycją był postulat Karola Nawrockiego obniżki cen prądu dla obywateli o 30%. Nawrocki był wiele razy za to krytykowany. Rzeczywiście, Prezydent RP nie ma bezpośredniej kompetencji w tym zakresie, to oczywiste. Ja jednak odbieram ten głos, jako stanowcze wezwanie Premiera i podległych jemu wprost lub pośrednio podmiotów, do większej aktywność, m.in. w zakresie dążenia do zmian w regulacjach unijnych.

Czeka nas jeszcze II tura i dwa tygodnie kampanii. Będzie więc o czym pisać…

A tak w ogóle, to Kartaginę należy zburzyć!Wróć, nie ta epoka: Precz z Zielonym Ładem!

Materiał powstał dzięki współpracy z Wojciechem Jakóbikiem i serwisem Energy Drink

Autor tekstu
Paweł Przychodzeń

Paweł Przychodzeń

prawnik, menedżer i ekspert w sektorze energetycznym, były wiceprezes PGNiG Termika (obecnie Orlen Termika).

Wyszukiwarka
Kategorie
Paweł Przychodzeń

Paweł Przychodzeń

prawnik, menedżer i ekspert w sektorze energetycznym, były wiceprezes PGNiG Termika (obecnie Orlen Termika).

blank
Pobierz artykuł w PDF
Czytaj więcej
blank