Co w energetyce? O tym opowie nam, jak zawsze subiektywnie, Paweł Przychodzeń w swojej stałej rubryce.
Materiał powstał dzięki współpracy z Wojciechem Jakóbikiem i serwisem Energy Drink.
Poniedziałek – 2 czerwca
A więc wszystko jasne. Kolejnym Prezydentem RP zostanie Karol Nawrocki.Kandydat obywatelski wspierany przez Prawo i Sprawiedliwość uzyskał 50,89% ważnych głosów, jego konkurent Rafał Trzaskowski, wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej 49,11%.. Nowy Prezydent będzie od pierwszego dnia rozliczany z obietnic, jakie składał w trakcie kampanii wyborczej, w tym dotyczących energetyki, a było kilka takich. Więcej o tym w tekście, na łamach DOBITNIE https://dobitnie.pl/tani-prad-rachunki-w-dol-czy-obietnice-nawrockiego-da-sie-zrealizowac/.
Komisja Dozoru Jądrowego USA (Nuclear Regulatory Commission) stwierdziłą, iż nie ma środowiskowych przeciwwskazań do przywrócenia do pracy zamkniętej w 2022 r. elektrowni atomowej w Palisades stan Michigan (moc ok. 800MW). Będzie to pierwszy przypadek w USA, gdy wyłączona elektrownia jądrowa zostanie ponownie uruchomiona, a trzeba zauważyć, iż zamknięto tam już naprawdę wiele bloków atomowych. Planowany start to październik 2025 r.
Fakt ten można wiązać ze zmianą polityki energetycznej USA po objęciu rządu przez Donalda Trumpa, polegającą m.in. na zwiększeniu udziału energii jądrowej w miksie energetycznym. Należy jednak uczciwie przyznać, że plany reaktywacji elektrowni pojawiły się jeszcze za prezydentury Joe Bidena, m.in. wtedy zatwierdzono pakiet gwarancji pożyczkowych na ok. 1,5 Mld USD dla inwestora Holtec International. Jak twierdzi dziennik The Times „Projekt ten może również stanowić model dla przyszłych inicjatyw związanych z małymi reaktorami modułowymi (SMR) zarówno w USA, jak i za granicą” (https://www.thetimes.com/business-money/companies/article/us-nuclear-upgrade-could-be-blueprint-for-power-stations-in-britain-zmfk5b7d9?utm_source=chatgpt.com®ion=global; patrz też: https://w www.reuters.com/sustainability/us-approves-environmental-review-michigan-nuclear-plant-restart-2025-05-30/?utm_source=chatgpt.com).
Wtorek – 3 czerwca
„Kolejny komponent układu gazowego Polski, Ukrainy i USA jest na horyzoncie. Norwegia może dostarczyć gaz wart miliard euro na wypadek niedoborów nad Dnieprem. Deklaracja padła na szczycie grupy państw B9 oraz nordyckich w Wilnie” pisze na swoim blogu Wojciech Jakóbik (wjakobik.com/2025/06/03/ukraina-dostawy-gaz-norwegia-polska-uklad-lng-energetyka-gaz/). Dowiadujemy się też, że odbudowa zniszczonej infrastruktury może odbywać się z udziałem naszego państwa, a ponadto Polska i Ukraina rozmawiają o długoterminowej umowie gazowej. To wszystko dobre sygnały, bo niezależnie od zadrażnień na linii Warszawa-Kijów (by była jasność, w ogromnej części z winy Ukrainy) to jesteśmy raczej na siebie skazani. Mamy wspólnego wroga i za naszego życia raczej się to nie zmieni, a mało rzeczy tak zbliża państwa, jak wspólny wróg. I nie chodzi o to, byśmy pakowali się w trwającą wojnę. Przeciwnie, w naszym interesie jest zakończenie wojny i rozpoczęcie odbudowy Ukrainy, jako państwa mającego potencjał powstrzymywania Rosji. Sam proces odbudowy powinien przebiegać z naszym udziałem m.in. firm z sektora energetycznego.
W czasie kampanii wyborczej padało wiele głosów mocno krytycznych wobec Ukrainy. Obiektywnie to rozumiem, to też odpowiedź na zmieniające się nastroje społeczne i pojawiające się co jakiś czas faule ze strony władz Kijowa. Tym niemniej uważam, że mamy dużo więcej zbieżnych interesów, niż sprzecznych. Cała mądrość, by nie zapominając o fundamentalnych sprawach historycznych, umieć prowadzić dialog i realizować wspólny interes, koniecznie na zasadach partnerskich. Takim obszarem jest energetyka i powyższe zbliżenie odbieram pozytywnie.
Oczywiście, do tanga trzeba dwojga, więc duże przewartościowanie mentalne powinno nastąpić po stronie elit ukraińskich. Tu pewną szansę stanowi wyraźnie aktywniejszy udział w tym teatrze politycznym, administracji Donalda Trumpa, o czym mogą świadczyć rozmowy na szczycie w Wilnie.
Środa – 4 czerwca
Jak informuje Aleksandra Fedorska w BiznesAlert, powołując się na dziennik Handelsblatt: „Instytut Fraunhofera ISE przedstawił zestawienie cen giełdowych prądu w Niemczech od początku tego roku.Cena giełdowa energii elektrycznej spadła poniżej zera euro za megawatogodzinę w sumie przez 248 godzin, co jest historycznym wynikiem.” (https://biznesalert.pl/niemiecka-energetyka-ceny-ujemne-gielda/). Ktoś mógłby powiedzieć, świetna wiadomość! Wszyscy odbiorcy w Niemczech, którzy kupują energię elektryczną na giełdzie mogą czuć się wygrani. Otóż niekoniecznie. Jak już pisałem kilkukrotnie, to tak nie funkcjonuje i te korzyści dla klientów są iluzoryczne. Raz, że kto z odbiorców indywidualnych kontraktuje energię elektryczną na giełdach obrotu energią, dwa, że ktoś i tak musi za to zapłacić. Nie ma darmowych obiadów, jak stwierdził onegdaj noblista Milton Friedman. Koszty – bo przecież wytworzenie energii kosztuje – obciążają producentów i dostawców energii, a ci w taki czy inny sposób, muszą je zrekompensować, chyba że kończą jako bankruci. System, w którym cena wytworzenia danego produktu jest tak często ujemna, czyli oderwana od realiów rynkowych nie jest systemem zdrowym i tym bardziej generującym konieczność interwencji państwa (czytaj: także pokrywania strat). Stratni w ostatecznym rozrachunku mogą też być odbiorcy końcowi.
A jaka jest przyczyna takich zawirowań na niemieckim rynku sprzedaży energii elektrycznej w 2025 r.? Uważni Czytelnicy już się domyślają: głównym czynnikiem prowadzącym do wzrostu liczby godzin z ujemnymi cenami jest nadpodaż energii w okresach wysokiej produkcji z OZE przy jednoczesnym niskim zapotrzebowaniu. Co zrobić z taką nadprogramową energią? Sytuacje takie występują szczególnie w weekendy oraz w dni o intensywnym nasłonecznieniu i silnym wietrze. Nie bez znaczenia jest też rozbudowany system wsparcia dla producentów OZE, który np. przez gwarantowane taryfy, nie zawsze motywuje do dostosowywania produkcji do warunków rynkowych. Innymi słowy, wyraźny przechył w stronę producentów OZE musi odbywać się kosztem pozostałych uczestników rynku i państwa.
Eksperci Instytutu Fraunhofera przedstawiają pakiet propozycji mających poprawić sytuację. Wskazują na magazyny energii i rozwój inteligentnych systemów zarządzania popytem. Wspomina się też o reformie struktury taryfowej, aby system był lepiej dostosowany do zmieniających się warunków rynkowych. Jest wreszcie mowa o „zwiększeniu elastyczności niemieckiego systemu energetycznego w obliczu rosnącego udziału odnawialnych źródeł energii. Elastyczność – cokolwiek to oznacza – proszę bardzo, ale ja większy nacisk położyłbym na stabilność systemu. A o tym, jakby zapomniano w powyższych rozważaniach (https://www.handelsblatt.com/unternehmen/energie/energie-deshalb-verzeichnet-deutschland-hoechstwerte-bei-negativpreisen/100131062.html)
Czwartek – 5 czerwca
Czyżby cud, jakim dla wielu było zwycięstwo Karola Nawrockiego już przynosił kolejne pozytywne owoce, przynajmniej w energetyce? Oto okazuje się, że obniżki rachunków za energię elektryczną, za co tak krytykowany był kandydat obywatelski, są jednak możliwe. Tak przynajmniej wydają się myśleć niektórzy członkowie obecnej koalicji rządowej, którzy zaproponowali Prezydentowi Elektowi współpracę. Oto Władysław Kosiniak-Kamysz, lider Polskiego Stronnictwa Ludowego na konferencji prasowej oświadczył m.in. „przyszedł czas, żeby na biurku prezydenta Nawrockiego znalazł się pakiet ustaw, które będzie mógł podpisać, jak przyjdzie rządzić. Pierwszą, którą chcemy zaproponować, to niższe ceny prądu”. Jak twierdzi Wojciech Jakóbik z serwisu Energy Drink propozycje mogą dotyczyć obniżki VAT – co zapewnie nie poprawi i tak podłego ostatnio nastroju Andrzeja Domańskiego, Ministra Finansów – a także zmian w systemie rozliczeń ETS (https://wjakobik.com/2025/06/05/wojna-energetyczna-karola-nawrockiego/). O tej ostatniej koncepcji mówi się od pewnego czasu wśród polityków Prawa i Sprawiedliwości, wskazując na zawieszenie opłat ETS lub możliwość zaliczania ich na poczet wydatków inwestycyjnych związanych z transformacją energetyczną.
Uważam, że możliwości znalezienia przesłanek rewizji systemu ETS (przynajmniej w części) jest więcej. Pisałem już o tym na DOBITNIE, że nad wzruszeniem ETS pracują eksperci rządowi z Włoch. Wspomina też o tym Jacek Sarjusz-Wolski, wskazany, jako przyszły minister w Kancelarii Prezydenta Nawrockiego. Nie ukrywam, iż cieszę się z takiego rozwoju sytuacji, bo jestem przekonany, że kluczowa jest wola przeprowadzenia zmian. Jeżeli taką zaczną okazywać politycy, niekoniecznie tylko zwycięzca wyborów prezydenckich i jego otoczenie, to już będzie to połowa sukcesu.
To był błąd – miał powiedzieć o zaangażowaniu Niemiec w Nord Steam2, Kanclerz Friedrich Merz na spotkaniu z Prezydentem Donaldem Trumpem w Białym Domu.
No żesz!
Piątek – 6 czerwca
Dużo się dzieje wokół elektrowni atomowej Kopalino-Lubiatowo (gm. Choczewo, woj. Pomorskie). Najpierw sąd. Nie często w ostatnich czasach zdarza się mnie chwalić sądy, z tym większą radością odnotuję orzeczenie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. WSA odrzucił wniosek organizacji „Bałtyckie S.O.S.”, która wnioskowała o wstrzymanie wykonania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach (DŚU), wydanej przez Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska jeszcze we wrześniu 2023 r. Sprawa trwała dość długo, obrastała w kolejne rozstrzygnięcia administracyjno-sądowe i kolejne odwołania. Nienajlepiej też przysłużyła się obecna Wojewoda Pomorska, Pani Beata Rutkiewicz, która niefortunną aktywnością w pierwszych miesiącach urzędowania (powołana w grudniu 2023) zdawała się stać po stronie protestujących. Sąd w ostatnim orzeczeniu dość jasno stwierdził, iż nie ma wystarczających przesłanek by przychylić się do wniosku skarżących i wstrzymywania kolejnych realizacji etapów tej strategicznej inwestycji.
A więc na jednym froncie walki o elektrownię atomową, sukces. Ale koleżanki i koledzy eko nie śpią. Aktywiści z innej organizacji EKO-UNIA z ekscytacją ogłosili, że złożyli skargę do… ABW (https://eko-unia.org.pl/najdrozszy-projekt-w-polsce-pod-lupa-eko-unia-ujawnia-list-do-abw/). I co ciekawe, już nie koncentrują się na kwestiach ekologicznych – co najwyżej, marginalnie wspominając o OZE – ale zaczęli troszczyć się o transparentność całego procesu i jakość stosowanych procedur antykorupcyjnych, a właściwie, jak twierdzą, ich brak. Tu jako ekspert wnioskodawców pojawia się niezrównany Piotr Niemczyk, były płk UOP, znany „profesjonalista”, który ostatnio zasłynął obroną niemal do końca Pawła Rubcowa, złapanego przez nasze służby oficera GRU (zdaje się, że Niemczyk zorientował się, że Rubcow to szpieg, kiedy świat obiegły zdjęcia z witającym go Putinem). Wśród autorytetów EKO-UNII są i inne ciekawe postaci np. Stanisław Żelichowski, były minister środowiska w rządach Józefa Oleksego, Włodzimierza Cimoszewicza i Leszka Millera, czy Tomasz Podgajniak, minister w rządzie Marka Belki. Jest Jan Popczyk wróg wszystkiego co pachnie atomem lub paliwami kopalnymi czy Pani prof. Ewa Bińczyk specjalizująca się w „filozofii środowiska”. Prawdziwy Dream Team. Lepszych obrońców interesu Polski, trudno szukać.
Jak widać, walka o polski atom się nie kończy, Sukcesy i korzystne orzeczenia sądów nie wystarczą. Musimy pilnować tych projektów, patrzeć rządowi i spółkom odpowiadającym za realizację na ręce i nie dawać wiary, że wszystko idzie zgodnie z planem, bo tak nie jest. Za dużo jest przeciwników polskiego atomu zarówno w naszym kraju, jak i za granicą.
Sobota – 7 czerwca
Jak podaje dziennik Die Welt, Komisja Europejska płaciła organizacjom oficjalnie ekologicznym za tzw. „lobbing klimatyczny” (w Polsce pierwsza informację podała Aleksandra Fedorska na Portalu X). Celem tych działań była promocja na wszelkie sposoby tzw. Zielonego Ładu. Co ciekawe nie koncentrowano się tylko na przekonywaniu opinii publicznej w UE, ale też oddziaływano intensywnie na europosłów. Pakiet tych specyficznych usług był dużo szerszy bo były tam i kampanie jednoznacznie napastliwe wobec niektórych gałęzi przemysłu czy rolnictwa, ale znalazły się też pozwy sądowe składane przeciw firmom kojarzonym z eksploatacją paliw kopalnych. Szczególnego smaczku dodaje fakt, że na celowniku tych agresywnych akcji znalazły się też firmy niemieckie, co zdaje się dodatkowo oburzać dziennikarzy, którzy zadają skądinąd oczywiste pytanie: jak to się stało, że za pieniądze niemieckiego podatnika atakowano niemieckie firmy? Hm…
Umowy, jak podkreśla Die Welt, były tajne i zawierano je w 2022 r. Nie wiemy, jaki był ostateczny budżet przedmiotowych operacji, ale na pewno były to grube miliony euro. Finansowano je z unijnego programu LIFE (główny instrument finansowy UE wspierający działania na rzecz ochrony środowiska i klimatu), którego budżet na lata 2021-2027 wynosi 5,4 miliarda euro. Komisarzami, którzy odpowiadali za ten program do 2024 r. byli Virginijus Sinkevičius, komisarz ds. środowiska i… nie uwierzą Państwo, nasz drogi Franz Timmermans, komisarz ds. klimatu. Organizacje wynajęte do tych działań to m.in. ClientEarth, która tylko na pozwy wobec niemieckich elektrowni węglowych otrzymała 350 tys. euro. W Polsce dobrze znamy tę grupę, pojawia się m.in. w akcjach wymierzonych w Elektrownie w Bełchatowie, Opolu i Ostrołęce (informacja za użytkownikiem Portalu X „Informacje Giełdowe”). Inną organizacją wskazaną w artykule jest Friends of the Earth. Mówi się też o kolejnych. Die Welt podaje, że na jedną organizacja mogło przypadać nawet do 700 tys. euro.
Inną ciekawostką jest to, że w ramach tych działań, ze środków unijnych atakowano inicjatywy… innych Komisarzy! A to już, przyznają Państwo, trochę pachnie, jak wojna w jednej organizacji, aż chciałoby się dopisać, przestępczej.
Nie sposób nie zapytać, czy to jest ta sama Komisja Europejska, która z zapałem walczy o „transparentność” i „wartości unijne”? Jak to możliwe, że ta właśnie Komisja potajemnie sponsorowała rzekomo niezależnych i pozarządowych aktywistów, by ci lobbowali za jej własną agendą klimatyczną? I czy temu mają służyć środki z naszych podatków? Sponsorowaniem procesów uderzających w nasz przemysł? Jak potem możemy się dziwić, że przemysł z państw Unii ucieka, gdzie tylko się da a zaufanie do Unii wśród obywateli jest na najniższym poziomie od lat i wciąż spada. Jak wreszcie, obywatele UE mają wierzyć politykom mówiącym o konieczności wyrzeczeń i realizacji ambitnej polityki klimatycznej?
Bloomberg: Francuski TotalEnergis planuje sprzedaż udziałów w OZE w USA i Hiszpanii. Francuski potentat energetyczny szuka oferenta, który nabędzie pakiet 50% udziałów w portfelu farm słonecznych w USA i w mniejszej grupie farm w Hiszpanii (https://bloomberg.com/news/articles/2025-06-06/totalenergies-said-to-plan-stake-sales-in-us-spain-renewables).
Niedziela – 8 czerwca
Dobry moment, by spojrzeć najnowsze dane dotyczące wydobycia i sprzedaży węgla kamiennego w Polsce. Agencja Rozwoju Przemysłu przedstawiła raporty za kwiecień b.r.
Wydobycie: na poziomie blisko 3,136 mln ton i był to spadek w stosunku do marca o ok. 450 tys. ton (ok. 12,5%) i spadek o ok. 350 tys. w stosunku do kwietnia 2024 (10%).
Sprzedaż: blisko 2,966 mln ton i był to spadek w stosunku do sprzedaży w marcu o ponad 420 tys. ton (12,4%), a także spadek w stosunku do sprzedaży w kwietniu 2024 o ok. 300 tys. ton (9,2%).
Zapasy: zapasy na koniec kwietnia wynosiły nieco ponad 5,286 mln ton i zwiększyły się nieznacznie zarówno w stosunku do marca b.r. – o 156 tys. ton (3%) i kwietnia ub.r. – blisko 140 tys. ton (2,65%).
Jak widać, nie są to duże zmiany, ale widać, że konsekwentnie utrzymuje się trend spadkowy w podstawowych parametrach tj. wydobyciu i sprzedaży węgla kamiennego w Polsce. Wzrost zapasów to prawdopodobnie zmniejszone zapotrzebowanie na węgiel m.in. dzięki dość łagodnej zimie, a także szukanie przez energetykę zawodową możliwości produkcji energii elektrycznej w oparciu inne paliwa (m.in. wzrost generacji OZE). Widać także postępujący proces dekarbonizacji w małym ciepłownictwie, przemyśle i sektorze małych i średnich przedsiębiorstw (MŚP).
(źródło: https://polskirynekwegla.pl/raporty-dynamiczne)
Pisałem już kilkukrotnie na łamach DOBITNIE o czeskiej elektrowni atomowej w Dukovanach i wielomiesięcznej batalii, kto ma być partnerem przy inwestycji czy francuski EDF czy koreański KHNP. Rząd Petra Fiali postawił na Koreańczyków, co wywołało szereg gwałtownych reakcji strony francuskiej. Wydaje się jednak, że ten etap powoli dobiega końca, o czym świadczy niedawne rozstrzygnięcie Najwyższego Sądu Administracyjnego, jak i pogłoski, że rząd francuski sam zaczął naciskać na EDF, by nie eskalował dalej sprawy i uznał wybór Koreańczyków.
O tym jakie ta sprawa generowała emocje i jakie środki były uruchomione donosi czeski Portal Respekt (https://www.respekt.cz/kontext/uniky-zaloby-lobbiste-tajne-zpravy-bis-jak-se-francouzi-neuspesne-snazili-zarazit-dukovany). Możemy tam przeczytać, iż na biurka najważniejszych osób w państwie trafiły w sumie trzy raporty czeskiego kontrwywiadu (BIS) opisujące skalę ingerencję Francji w proces wyboru partnera technologicznego przedmiotowej inwestycji. Respekt pisze o „silnej ofensywie francuskiej, która poprzez pozwy sądowe, skargi oraz naciski publiczne i niepubliczne niemal zatrzymała całe przedsięwzięcie”. We wspomnianych raportach wymienia się też osoby realizujące interesy strony francuskiej.
Czytając to można mieć gorzką refleksję, że trudno jest podejmować strategiczne decyzje infrastrukturalne, gdy jest się otoczonym tyloma „przyjaciółmi” w Europie. Tym większe brawa dla Czechów i rządu czeskiego, że pomimo tak silnej presji wytrzymali, potrafili wytrwać przy swojej pierwotnej decyzji, a przede wszystkim, sami konsekwentnie wyznaczają swoje cele strategiczne i środki ich realizacji. Nic tylko brać z Czechów przykład.
I pamiętajmy: Precz z Zielonym Ładem!
