SEPT(7) – Subiektywny Energetyczny Przegląd Tygodnia – cz.5

SEPT(7) – Subiektywny Energetyczny Przegląd Tygodnia – cz.5

blank

Przegląd energetyczny Pawła Przychodzenia. Materiał powstał dzięki współpracy z Wojciechem Jakóbikiem i serwisem Energy Drink.

Poniedziałek – 9 czerwca
Na Portalu X na koncie Izby Gospodarczej Urządzeń OZE ukazał się dramatyczny wpis: „Czas odkryć karty: kto naprawdę stoi za atakami na polską biomasę i pellet drzewny? Od kilku tygodni obserwujemy zorganizowaną kampanię medialną, której celem jest zdyskredytowanie biomasy – w tym certyfikowanego pelletu drzewnego produkowanego w Polsce. W krótkim czasie pojawiły się niemal identyczne publikacje na portalach Gazeta Prawna, http://Bankier.pl, http://Farmer.pl, a wszystkie powielają jeden przekaz: „biomasa truje bardziej niż węgiel”. Linki do tych artykułów masowo udostępnia Fundacja Frank Bold – ta sama, która wcześniej uderzała w kopalnię Turów, wspierając działania podważające bezpieczeństwo energetyczne Polski.(…)
Zadajmy pytanie: w czyim interesie działa ta fundacja? Czy naprawdę chodzi o „czyste powietrze”?
Czy może o interesy kapitału, który nie produkuje w Polsce, nie zatrudnia w Polsce, nie płaci podatków w Polsce – ale chętnie zajmie miejsce polskich producentów ciepła?
Biomasa i pellet drzewny to OZE – zgodne z unijną polityką klimatyczną. Atakując pellet, Fundacja Frank Bold uderza w:
· tysiące polskich miejsc pracy w sektorze OZE,
· niezależność energetyczną polskich rodzin,
· rozwój lokalnej, niskoemisyjnej gospodarki obiegu zamkniętego.
Dość milczenia. Wzywamy Fundację Frank Bold do ujawnienia źródeł finansowania oraz przedstawienia dowodów na wysuwane oskarżenia. A polskich dziennikarzy i decydentów – do weryfikacji, komu dają medialną scenę.” (https://x.com/IGUOZE/status/1931362357529153545?s=19).
Sprawa jest poważna, bo dotyczy dobrze rozwijającej się branży polskiego przemysłu. Mamy wielu producentów, którzy świetnie sobie radzą, którzy rozwijają technologie produkcji ciepła w oparciu o inne paliwa niż węgiel i co ważne, spełniające co raz bardziej restrykcyjne normy unijne. W dobie dyskusji o wyzwaniach, jakie niesie za sobą transformacja energetyczna, to nasz prawdziwy atut!
To rzecz jasna nie umyka konkurencji zlokalizowanej poza naszymi granicami, stąd te wściekłe ataki na polskich producentów OZE i kampanie czarnego PR. Niestety, w tym gronie stawia się też Ministerstwo Klimatu i Środowiska, które ustami swojego kierownictwa, wprost już wskazuje, że będzie metodami administracyjnymi uderzać w pomysły transformacji ciepłownictwa opartej o biomasę. A pamiętajmy, biomasa jest jak najbardziej akceptowanym paliwem w Unii i jest uznawana za OZE. Bo OZE, to nie tylko wiatraki i panele fotowoltaiczne.
W DOBITNIE, sprawie losu polskich producentów OZE będziemy się przyglądać.

Tymczasem, jak donosi The Telegraph, Ukraina zamierza bardzo intensywnie rozwijać wydobycie gazu z łupków (https://www.telegraph.co.uk/business/2025/06/09/ukraine-plots-fracking-revolution/). Ukraina we współpracy z USA i firmą Chevron „pracuje nad uwolnieniem szczelinowania gazu ziemnego, aby stać się głównym eksporterem i zrewolucjonizować europejski rynek energetyczny”.

Wtorek – 10 czerwca
Rzeczpospolita informuje: „Największe spółki za wyłączeniem części elektrowni z opłat za emisję CO2” (https://energia.rp.pl/co2/art42498201-najwieksze-spolki-za-wylaczeniem-czesci-elektrowni-z-oplat-za-emisje-co2). Polski Komitet Energii Elektrycznej skupiający największych uczestników systemu elektroenergetycznego wystąpił z pakietem propozycji dotyczących nowelizacji ustawowych zasad obrotu uprawnieniami do CO2. Wśród nich jedna budzi szczególne zainteresowanie, a mianowicie wyłączenie z systemu ETS tych jednostek, które mają status rezerwowych i które pracowały mniej niż 300 godzin rocznie. Bloki rezerwowe to te, które pracują przy niewystarczającej generacji OZE (np. jesienią, kiedy słabo wieje i jest niskie nasłonecznienie). Propozycja dotyczyłaby zarówno bloków węglowych, jak i gazowych. Jak oceniają Prezesi naszych energetycznych potentatów, pomysł jest wart przyjęcia np. dla jednego tylko bloku węglowego w zespole elektrowni Jaworzno (funkcjonującego w ramach Grupy Tauron) oszczędności roczne z samej tylko opłaty za uprawnienia CO2 to ok. 16 mln zł. Podobne wyliczenia przedstawiają menedżerowie z innych spółek. A pamiętajmy, że jednostki rezerwowe z tzw. „zimnej rezerwy” z definicji pracują w bardzo ograniczonym zakresie i wybudzanie ich do pracy to też dodatkowy, bardzo duży koszt.
Generalnie pomysł ten oceniam pozytywnie, choć nie bez zastrzeżeń. Bo z jednej strony traktuję to jako próbę wzruszenia systemu ETS, który jak walec rozjeżdżą powoli, acz konsekwentnie naszą energetykę. Każda więc próba wstrzymania tej niszczycielskiej machiny, choćby minimalnego, jak przy omawianej koncepcji, powinna zyskiwać nasze uznanie. Nie wspomnę już o ogromnym oddechu finansowym dla polskich spółek energetycznych. Ale jest i obawa. Takie pomysły – powtórzę: w ramach pewnej taktyki cenne – to w dłuższej perspektywie kapitulacja. To przyjęcie jednego zasadniczego założenia: nie ma odwrotu od systemu ETS. To akceptacja reguł definiowanych przez ten biurokratyczno-klimatyczny determinizm. To pójście na kompromis, ale taki, gdzie na końcu zawsze przegramy. Polskie górnictwo i energetyka, polska gospodarka, polskie społeczeństwo. I zdrowy rozsądek.

Trybunał Konstytucyjny orzekł, że unijne regulacje dotyczące wprowadzenia tzw. Zielonego Ładu naruszają Konstytucję RP, podważając zasadę suwerenności. Wniosek grupy posłów PiS, reprezentowanych przez Sebastiana Kaletę, dotyczył niezgodności przepisów UE, m.in. systemu ETS, z polską ustawą zasadniczą. TK w Wyroku (sygn. K/10/24; https://trybunal.gov.pl/postepowanie-i-orzeczenia/komunikaty-prasowe/komunikaty-po/art/ksztaltowanie-przez-unie-europejska-i-jej-organy-kompetencji-do-wyboru-przez-panstwo-czlonkowskie-zrodla-energii-i-ogolnej-struktury-zaopatrzenia-rzeczypospolitej-polskiej-w-energie-4) uznał, że przepisy UE, nakładające obowiązki transformacji energetycznej, przekraczają kompetencje unijne, ograniczając prawo Polski do decydowania o własnej polityce energetycznej, w tym definiowania miksu energetycznego (czyli, w jakim zakresie można korzystać z węgla). Wyrok podkreśla nadrzędność Konstytucji RP nad prawem UE w kluczowych obszarach.
Należy jednak pamiętać, że rozstrzygnięcie nie unieważnia systemu ETS, ponieważ „nie odnosi się do regulacji zawartych w ustawie z 12 czerwca 2015 r. o systemie handlu uprawnieniami do emisji gazów cieplarnianych oraz w aktach wykonawczych do tej ustawy, gdyż, jak już wskazano uprzednio, nie zostały one wskazane jako przedmiot kontroli w niniejszej sprawie”.
Wyrok, mimo że nie eksplorował meritum polityki klimatycznej, ma fundamentalne znaczenie, ponieważ otwiera drogę do renegocjacji unijnych regulacji i w perspektywie, obniżenia cen energii. To powinno stać się absolutnie breaking news. A reakcje? Poza entuzjastycznymi wypowiedziami przedstawicieli opozycji, właściwie żadne. Jakby nie było tematu. A to jest doskonała okazja dla Rządu, by pokazać Brukseli, że nie mogą wprowadzać Zielonego Ładu, bo niezależny Trybunał, wolne sądy etc. To także prezent, bo daje szansę na „nowe otwarcie” w energetyce i nową komunikację z obywatelami. No, ale jak się bojkotuje TK, nie drukuje wyroków, to teraz trudno z tej szansy tak wprost skorzystać. Ale jestem przekonany, że jeszcze do tego Wyroku wrócimy i to wkrótce.
A Trybunałowi należą się podziękowania!

Środa – 11 czerwca
Dyskusja nad wotum zaufania dla Rządu Premiera Donalda Tuska. Ostatecznie w głosowaniu Sejmu Rząd takie uzyskał. W tej rubryce nie będę analizował wszystkich politycznych znaczeń i konsekwencji tego wydarzenia, zostawię to moim kolegom z DOBITNIE. Warto jednak zauważyć, że tematy energetyczno-klimatyczne pojawiły się dyskusji, zarówno w wystąpieniach Premiera, jaki i w bardzo licznych pytaniach parlamentarzystów. A to nie koniec, bo w kolejce do przepytania Donalda Tuska czeka Prezydent RP Andrzej Duda, który na 18 czerwca zwołał Radę Bezpieczeństwa Narodowego. Szef BBN, gen. Dariusz Łukowski poinformował, iż jednym z dwóch zapowiedzianych tematów spotkania będzie „stan realizacji strategicznych inwestycji energetycznych i przygotowania krajowego systemu elektroenergetycznego na wypadek sytuacji kryzysowych”. Idea zwołania RBN w przedmiotowej sprawie pojawiła się już pod koniec kwietnia, po blackoucie w Hiszpanii, Portugalii i Francji (tematem zajmowaliśmy się na łamach DOBITNIE, m.in.: https://dobitnie.pl/hiszpanka-energetyczna-jak-uniknac-blackoutu/).

Na Portalu niemieckiego regionalnego nadawcy publicznego pojawił się artykuł pod znamiennym tytułem: „Nord Stream 2 i Klimastiftung MV: Czy to wszystko jest tylko jednym wielkim blefem?” (https://www.ndr.de/nachrichten/mecklenburg-vorpommern/Nord-Stream-2-und-Klimastiftung-MV-Alles-nur-ein-grosser-Bluff,klimastiftungmv172.html). Możemy przeczytać, że „Kontrowersyjna fundacja klimatyczna miała chronić firmy zaangażowane w budowę Nord Stream 2 przed amerykańskimi sankcjami. Ale czy rzeczywiście było to konieczne, jak twierdziła premier Meklemburgii-Pomorza Przedniego Manuela Schwesig”. Artykuł nie zostawia suchej nitki na Manueli Schwesig, do niedawna wschodzącej gwieździe SPD (tej samej partii co niesławny ex kanclerz na posyłki Putina, Gerhard Schröder). Pani Premier Meklemburgii-Pomorza Przedniego chciała za wszelką cenę ominąć sankcje, jakimi groziły w 2020 r. Stany Zjednoczone. Powstał pomysł fundacji klimatycznej, która miała legalizować kontrowersyjną inwestycję. Jak się okazuje pomysł był od początku wątpliwy prawnie, ale co ciekawe, wszyscy zainteresowani mieli prawdopodobnie tego świadomość. Wskazują na to zgromadzone dowody.
Pisanie o hipokryzji niemieckich elit jest nudne, bo trudno znaleźć mniej odkrywcze zajęcie. Ja sam robię to dość często, mam poczucie znudzenia, ale bądźcie spokojni, będę to czynił dalej. Bo tak się to jakoś układa, że za wspomnianym zakłamaniem z reguły stoją interesy Niemiec, a cierpią interesy Polski. Tak więc, może i nudny, ale jednak obowiążek.

Czwartek – 12 czerwca
Jak donosi BiznesAlert „Od maja na giełdzie ICE Endex rozpoczęto handel kontraktami terminowymi w ETS2, obejmującym emisje z sektora transportu drogowego oraz budynków. Bardzo niska płynność utrudnia jednak efektywne kształtowanie cen.
Rodzą się pytania, czy w przyszłości nie spowoduje to wzrostu cen energii i paliw, znacznie większego, niż zakładano.” (https://biznesalert.pl/handel-kontraktami-ets2-rodzi-ryzyko-wzrostu-cen-energii-i-paliw/). System ETS2 jeszcze nie funkcjonuje, tzn. podmioty do niego przypisane nie mają jeszcze obowiązku nabywania uprawnień do emisji CO2, a te w najlepsze już są przedmiotem obrotu na rynkach finansowych. I co, dalej ktoś chce nas przekonywać, że obłożenie kolejnych branż (transport, budownictwo) tym quazi podatkiem drenującym nasze kieszenie ma służyć czemuś innemu niż spekulacjom „filantropów” w rodzaju The Soros Fammily?

I pozostajemy przy obrocie uprawnieniami do emisji CO2. Jak donosi branżowy portal Montel News (https://montelnews.com/news/8a3bc50d-f835-4a79-93c2-fd9721cac59c/euas-to-average-15-higher-this-year-than-2024-poll) uprawnienia do emisji CO2 (ale z systemu ETS) mogą być w 2025 r. średnio o 15% wyższe niż w 2024 r. Średnia cena może osiągną 77 Euro za tonę. Takie wnioski płyną z wypowiedzi pięciu analityków rynku handlu emisjami, ankietowanych przez Montel News.
Zawsze z dystansem podchodzę do takich spekulacji, pomny choćby kompromitujących wpadek agencji ratingowych w 2008 r. Mam też niejasne wrażenie, że od pewnego czasu obrót uprawnieniami nie daje tej satysfakcji tzw. „rynkom”, co wcześniej. Może trzeba więc nieco pobudzić obrót i zarobić? A może jest to antycypacja różnych pomysłów Komisji Europejskiej by docisnąć śrubę we wdrażaniu polityki klimatycznej mocniej jeszcze godząc w energetykę opartą na paliwach kopalnych? Szybko się przekonamy.

Piątek – 13 czerwca
Bank Światowy zmienia politykę finansowania projektów energetyki jądrowej i pierwszy raz od wielu lat zacznie takie projekty wspierać.
Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ta globalna instytucja finansowa zmienia swoje podejście o 180°. Oczywiście, to nie żadne baśniowe gadżety, a twarda polityka. Nie sposób tego faktu nie łączyć ze zmianami w polityce energetycznej nowej ekipy w USA. A Stany Zjednoczone to największy udziałowiec BŚ, blisko 16% (następne są Japonia i Chiny, odpowiednio ok. 7 i 6%). Donald Trump z całą bezceremonialnością przypomina zasadę, kto płaci, ten wymaga.
Ciekawe, bo to może nie być koniec takich nieoczekiwanych zmian w polityce Banku. Dyskusja toczy się też o powrocie do finansowania projektów związanych z wydobyciem gazu ziemnego. A to przecież wyklęte przez elity Zachodu paliwo kopalne. Na razie, w wyniku oporu Francji, Niemiec i Wielkiej Brytanii (co za zaskoczenie) temat nie został przegłosowany, ale znając determinację Amerykanów, sprawa nie jest zamknięta (więcej: https://www.reuters.com/sustainability/climate-energy/world-bank-end-ban-nuclear-energy-projects-still-debating-upstream-gas-2025-06-11/).
Widzimy, że konsekwentnie Donald Trump zmienia politykę nie tylko USA, ale i globalnych instytucji. To w mniejszym lub większym zakresie wpływa na nas wszystkich. Jeżeli to ma tak wyglądać, to mogę powiedzieć tylko Thank you USA!

Refleksje po prezentacji strategii Polskiej Grupy Energetycznej. Wielu gości, obecni ministrowie Rządu. A sama prezentacja okraszona wieloma słusznymi i mniej słusznymi hasłami. Oto garść z nich (za Wojciechem Jakóbikiem):
Andrzej Domański (minister finansów): „Dostęp do taniej energii i stabilnych źródeł to kluczowy element konkurencyjności kraju:”.
Wojciech Wrochna (pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej): „Są przed nami wyzwania: przedłużenie rynku mocy, inwestycje w morskie farmy wiatrowe, uwzględnienie PGE w ewentualnym drugim projekcie jądrowym. Realizacja strategii we współpracy z administracją będzie służyć bezpieczeństwu energetycznemu.(..) Nie ma możliwości, aby w Polsce nie wydarzyło się to co na Półwyspie Iberyjskim bez źródeł węglowych (dobrze, jakby ktoś pouczył Pana Ministra o konstruowaniu zdań, bez nadmiernych liczby przeczeń –P.P.). W czasie flauty potrzebujemy źródeł węglowych”.
Dariusz Marzec (prezes PGE): „One (źródła węglowe – dop. P.P.) nie mogą już działać ma zasadzie rynkowej . Będziemy musieli porozmawiać o tym, jak finansować ten bezpiecznik. Będziemy prosić pana ministra o rozmowę w tym temacie.”
Ale jest i druga strona tych wystąpień i samej prezentacji. Bo jej lektura wzbudza nieco wątpliwości i skłania do pytań. Strategia przewiduje ogromne nakłady inwestycyjne, blisko 235 mld zł., ale wszyscy szukający źródeł finansowania tych wydatków mogą czuć się rozczarowani, bo tu jest ubogo. Dalej, poza pięknymi hasłami, brak jest adekwatnych do trudnej sytuacji, pomysłów dot. jednostek węglowych. Podobnie z energetyką jądrową, nie brakowało na prezentacji miłych dla ucha haseł, ale zdecydowanie za mało było konkretów na temat rozwoju tej części działalności PGE, szczególnie po zamknięciu de facto projektu Pątnów-Konin. I wrażenia tego nie zmienia obecność na wydarzeniu Ministra Wrochny. Pominięty praktycznie został segment obrotu i klienta detalicznego, a to przecież potężny filar działalności PGE (ok. 5,7 mln klientów). Co dalej z tym obszarem? Bez rozwoju usług w tym zakresie, PGE może tracić klientów na rzecz dynamicznie rozwijającej się konkurencji, uzbrojonej w najnowocześniejsze narzędzia zarządzania portfelem klientów. Na tym się zatrzymam, choć wątpliwości jest więcej. Będziemy sytuacji w PGE z uwagą się przyglądać.

Sobota – 14 czerwca
W serwisie Energy Drink pojawiło się omówienie Raportu Center for the Study of Democracy (CSD) i Centre for Research on Energy and Clean Air (CREA) na temat importu przez Słowację i Węgry paliw kopalnych i paliwa atomowego z Rosji po wybuchu pełnoskalowej wojny na Ukrainie
(https://wjakobik.com/2025/06/10/slowacja-wegry-import-ropa-rosja-ropociag-przyjazn-sankcje-unia-europejska/; https://energyandcleanair.org/publication/the-last-mile-phasing-out-russian-oil-and-gas-in-central-europe/). Raport jest bardzo krytyczny wobec wymienionych państw UE. Przywołane są dane dotyczące skali importu ropy naftowej i gazu ziemnego przez Słowację i Węgry do końca 2024 r. – 27 mln ton ropy naftowej o wartości 13 mld euro oraz 32 mld m3 gazu ziemnego o wartości 20 mld euro. Autorzy wprost stwierdzają, że zwolnienie z embarga na import ropy naftowej, jakie wywalczyły sobie te kraje w 2022 r. nie ma już od dawna uzasadnienia i powinno być uchylone. Raport odrzuca argumentację tych państw, które tłumaczą swoją politykę energetyczną specyfiką Europy Środkowej i bagażem historycznych uwarunkowań. Że może być inaczej, przywołuje się przykład Bułgarii, która też ma bardzo trudną sytuację w zakresie gospodarki paliwami i trwającym uzależnieniem od importu. Autorzy Raportu wskazują też na inne opcje niż rosyjska, z których mogą skorzystać rządy w Bratysławie i Budapeszcie w zakresie importu paliw kopalnych. Niektóre z nich są już przez oba kraje realizowane.
W konkluzjach możemy więc przeczytać: „Nie ma technicznych i ekonomicznych powodów, aby utrzymać zwolnienie UE z sankcji wobec Europy Środkowej. Całkowite uniezależnienie się od rosyjskiej energii w regionie jest nie tylko wykonalne, ale ma zasadnicze znaczenie dla długoterminowego bezpieczeństwa energetycznego, jedności Europy i zwiększenia wpływu sankcji”.
Właściwie mógłbym się zgodzić i dołączyć tym samym do chóru krytyków Premierów Victora Orbana i Roberta Fico. Bo z jednej strony, to prawda, że i Budapeszt i Bratysława powinny zrobić więcej, by odciąć się od ruskich dostawców. Ale tego nie zrobię. Mam wrażenie, że przedmiotowy dokument opisuje rzeczywistość relacji państw UE z Rosją bardzo wybiórczo. Ani słowem nie zająknięto się o ogromnym imporcie paliw kopalnych do państw Europy Zachodniej, by wspomnieć tylko Francję i Niemcy. Import trwa i tylko, by zamydlić oczy opinii publicznej, oficjalnie dostawcami nie są towarzysze z Moskwy, ale biznesmeni z Kazachstanu, Azerbejdżanu, Turcji i tym podobnych państw. I to już jest w porządku. To pozwala hipokrytom z kilku stolic na Zachodzie okazywać swoją wyższość wobec naszej części Europy. I trudno oprzeć się wrażeniu, że temu służą podobne raporty, a znając oba think tanki (CSD i CREA) to jestem wręcz tego pewien. Szkoda, bo wykonano tu skądinąd sporo dobrej roboty eksperckiej.
Na koniec tego wątku, wspomnę o jeszcze jednej kwestii, a mianowicie wiele lat prowadzonej ostrej polityce Brukseli wobec Victora Orbana (jeszcze przed 2014 r.). Przykładem było blokowanie gazociągu Nabucco, który mógł m.in. uniezależnić Węgry od dostaw gazu ziemnego z Rosji. Podobnych przykładów było więcej. Dzisiaj wstydliwie o tym się zapomina, ale Orbana w łapy Putina usilnie wpychało towarzystwo z Brukseli.

Niedziela – 15 czerwca
W czerwcu ukazał się Raport Instytutu Badań Strukturalnych (IBS) pt. „Społeczny Fundusz Klimatyczny. Jak ochronić gospodarstwa domowe przed wzrostem cen energii?”
(https://ibs.org.pl/publications/spoleczny-fundusz-klimatyczny-jak-ochronic-gospodarstwa-domowe-przed-wzrostem-cen-energii/). Autorzy, Jakub Sokołowski i Joanna Mazurkiewicz dzielą się z nami swoim niepokojem o los wielu Polaków po wejściu w życie kolejnych elementów unijnej polityki klimatycznej, skupiając się na ETS2. Zwracają uwagę, iż: „Nowa opłata klimatyczna (ETS2) podniesie koszty ogrzewania węglem i gazem od 2027 r. Wyższe ceny energii budzą obawy o wzrost ryzyka ubóstwa energetycznego. (…) Stanie się tak nawet w przypadku realizacji inwestycji w termomodernizację.”
Jako środek zaradczy autorzy wskazują przesunięcie wejścia w życie systemu ETS2 na 2028 r., ale przede wszystkim znaczne zwiększenie transferów bezpośrednich do obywateli, czemu miałoby służyć wzmocnienie roli Społecznego Funduszu Klimatycznego. Fundusz „ma ochronić wrażliwe gospodarstwa domowe przed nadmiernym wzrostem cen. Sfinansuje transfery bezpośrednie i inwestycje obniżające zużycie energii, np. termomodernizację”. Kluczową sprawą jest oczywiście budżet. Jak zauważają autorzy, by budżet Funduszu był wystarczający, powinien liczyć już od 2026 r. ok. 30 mld zł.!
Trzeba przyznać, że to ciekawe opracowanie. Po pierwsze, przyznaje wprost, że polityka klimatyczna postępuje kosztem obywateli stwarzając realne ryzyko wpędzenie w biedę milionów z nich. To szczególnie cenne, bo IBS to środowisko raczej progresywne społecznie, wspierające ambitne cele przedstawiane przez Unię Europejską. Więc tu z diagnozą Instytutu się zgadzam, tyle że ja uważam, że politykę unijną w przedmiotowym zakresie trzeba zakończyć, a przedstawiciele IBS myślą co najwyżej o lekkich korektach i ogromnych transferach socjalnych, które miałaby minimalizować negatywne skutki społeczne. Tylko, że to mało prawdopodobne. Obawiam się, że nie ma takich środków, które skutecznie zredukowałby niebezpieczeństwo ubóstwa Polaków, a na pewno, nie ma takich środków państwo polskie. Bo realnie koszty dla państwa i dla społeczeństwa realizacji polityki klimatycznej są dużo, dużo wyższe, niż miliardy, które wskazuje IBS. Są inne raporty, które to jednoznacznie opisują
W związku z powyższym, pamiętajmy: Precz z Zielonym Ładem!

Autor tekstu
Paweł Przychodzeń

Paweł Przychodzeń

prawnik, menedżer i ekspert w sektorze energetycznym, były wiceprezes PGNiG Termika (obecnie Orlen Termika).

Wyszukiwarka
Kategorie
Paweł Przychodzeń

Paweł Przychodzeń

prawnik, menedżer i ekspert w sektorze energetycznym, były wiceprezes PGNiG Termika (obecnie Orlen Termika).

blank
Pobierz artykuł w PDF
Czytaj więcej
blank