Żurkowy sąd ostateczny

Żurkowy sąd ostateczny

blank

Sławomir Nowak nie pójdzie do paki, choć jeszcze niedawno ciążyło na nim siedemnaście zarzutów, w tym pranie brudnych pieniędzy i korupcja. Nie, złote dziecko Platformy nie wygrało sądowej batalii, o jego niewinności zdecydował prokurator generalny. Takiego skandalu dawno nie widzieliśmy.

Już chyba nikt nie może mieć wątpliwości, że to gadanie o naprawie wymiaru sprawiedliwości, przywróceniu praworządności, neosędziach, nielegalnej izbie Sądu Najwyższego, uchylaniu immunitetów i rozliczaniu nadużyć PiS to tylko zasłona dymna. Rzeczywistym celem Waldemara Żurka i jego pryncypała Donalda Tuska jest zapewnienie bezpieczeństwa politykom Platformy Obywatelskiej, na których ciążą poważne zarzuty.

Spójrzmy na dokonania prokuratury pod rządami obecnej władzy. Umorzyła sprawę Romana Giertycha podejrzanego o wyłudzenie kilkudziesięciu milionów złotych ze spółki Polnord. Podobnie było z Tomaszem Grodzkim, któremu pacjenci szczecińskiego szpitala zarzucają przyjmowanie łapówek. Obciążające go zeznania złożyło ponad dwieście osób.

Teraz przyszedł czas na Sławomira Nowaka, bliskiego kolegi Donalda Tuska. Wydawało się, że nic nie uchroni go przed odsiadką, bo dowody były jednoznaczne – w jego domu znaleziono cztery miliony złotych. Gotówka była poupychana w nogach od stołu, schowkach w szafach i szufladach. Do tego jeszcze obciążyło go dwóch dawnych współpracowników, którzy zostali przed sąd skazani. Sprawa niby jasna i oczywista, ale Waldemar Żurek dokonał cudu. Uznał, że akt oskarżenia należy wycofać z sądu, bo nie ma dowodów winy.

Bardziej bezczelnie się już nie da. Powiedzieć, że to działanie „na wydrę” to nic nie powiedzieć. Żurek śmieje się nam wszystkim w twarz i dalej powtarza swoje  farmazony o praworządności. Na dodatek liberalne media nadal traktują go poważnie, rozbierając na czynniki pierwsze każde wypowiedziane przez ministra sprawiedliwości zdanie.

W rzeczywistości szkoda na to czasu. Mamy do czynienia z hochsztaplerem, który tylko udaje ministra, jak kiedyś udawał sędziego. Jego zadaniem jest pilnować interesów partii, której członkowie mają wyjątkowo lepkie rączki. O nic więcej w tej rozgrywce nie chodzi. Żurek ma po prostu załatwić kilka interesów.

Metody nie są ważne. Mają być skuteczne. Nawet jeśli – jak w przypadku Nowaka, Giertycha czy Grodzkiego – są jawną kpiną z prawa i obywateli.

Najgroźniejszy w tej sprawie jest fakt, że na bezprawie Waldemara Żurka trudno będzie znaleźć antidotum. Aby ponownie wszcząć sprawy przeciw Nowakowi, Giertychowi i Grodzkiemu prokuratura musi znaleźć nowe okoliczności. Tymczasem materiał dowodowy został już gromadzony, zeznania złożone i trudno się spodziewać czegoś nowego. Ci trzej panowie mogą więc póki co spać spokojnie.

Formalnie więc Żurek okazał się doczesnym sądem ostatecznym.

Autor tekstu
Mariusz Staniszewski

Mariusz Staniszewski

dziennikarz, był m.in. wiceprezesem Polskiego Radia, prezesem TechFilm i wicenaczelnym Wprost, współtwórca Kanału Dobitnie i prezes Dobitnie Media.

Wyszukiwarka
Kategorie
Mariusz Staniszewski

Mariusz Staniszewski

dziennikarz, był m.in. wiceprezesem Polskiego Radia, prezesem TechFilm i wicenaczelnym Wprost, współtwórca Kanału Dobitnie i prezes Dobitnie Media.

blank
Pobierz artykuł w PDF
Czytaj więcej
blank